Znalazłem się w dużym
oświetlonym pomieszczeniu... Siedziba jednej z zamożnej anielskiej rodziny.
Scarlett poprowadziła mnie do mojego pokoju. Jak zwykle był urządzony w
przesłodzony sposób... Wszędzie znajdowały się motywy róż, a na środku
ustawione było duże małżeńskie łoże.
- Jak zwykle
przesadzacie... jednoosobowe łóżko by wystarczyło. - Odwróciłem się do
anielicy. Uśmiechnęła się do mnie serdecznie i pogładziła dłonią moją klatkę
piersiową.
- Wiem, że chcesz być
blisko mnie, ale na tym będzie nam dużo wygodniej... - powiedziałam wtulona we
mnie. Nam? Czy to jakiś kolejny spisek przeciwko mnie!?
- Myślałem, że anioły nie
mogą sypiać z demonami... - Nie chciałem by do tego doszło, jednak nie mogłem
tego pokazać. Miałem dług u jej rodziny i musiałem być im posłuszny.
- Tatuś zmienił zasady
specjalnie dla mnie! Pogadał z kim trzeba, i powiedział, że jak przejdziesz
specjalny trening będziesz mógł się ze mną ożenić! Wspaniale, prawda!? -
Podniosła głowę i zmusiła mnie żebym się schylił. - Cieszysz się... prawda... -
wyszeptała mi do ucha. Właśnie to było problemem... ta kobieta to zwykła
egoistka... słyszałem, że jak ktoś się jej sprzeciwił, to przeżywał katusze w
jej własnych lochach... Nawet mój kuzyn z nią przegrał. Biedny facet, wpakował
się nie tam gdzie trzeba... z resztą ja też.
- Ekhem... Oczywiście. -
Scarlett o dziwo mi uwierzyła i zarzuciła mi ręce na szyje. Parę jej włosów
wpadło mi do buzi. Próbowałem coś z tym zrobić, ale nie wyszło mi to
najlepiej... Cały się oplułem, a kosmyki dalej tam tkwiły. W końcu dziewczyna
mnie puściła, dzięki czemu byłem uratowany przed jej włosami.
- Dlaczego jesteś opluty?
Aż tak cie podniecam? - Tak... jak cholera... aż się cały palę na twój widok...
Szybko wytarłem sobie twarz.
- Idziemy do jadalni? Obiad
miał być, prawda? Musze porozmawiać z Twoim ojcem.
- Nie musisz! Już wszystko
z nim uzgodniłam. Pobierzemy się za miesiąc! - Wytrzeszczyłem na nią oczy... O
na sobie jaja robi, prawda? Ty chyba jest kurwa jakiś pierdolony żart....
- Po... pobierzemy?
- No tak. O to chciałeś go
zapytać, nie?
- Taaa... jasne... Chodźmy
do jadalni. - Wyszedłem pierwszy z pokoju, a za mną Scarlett. Złapała mnie za
rękę i zaczęła coś sobie nucić pod nosem. Bożeee... ratuj, przed tą kobietą...
Jak tak dalej pójdzie to zostanę zgwałcony jeszcze dzisiaj... Tęsknie za
Willem...
- Patrz Christopher jaka
piękna z nich para! - Krzyknęła Evelyn jak weszliśmy do pokoju. Usiadłem na
przeciwko pana domu. z dwóch stron byłem otoczony kobietami.
- Witam państwa ponownie.
Jestem zaszczycony, że ponownie mogę z wami zjeść obiad.
- Oczywiście, że jesteś!
Niedługo będziesz to robił codziennie! - Zaśmiała się starsza anielica. Wydaję
mi się, że to właśnie ona nalegała na ten cały ślub... Dobrze wiedziała jaki
mam do nich stosunek i chciała zrobić mi na złość, tym samym uziemiając mnie w
tym domu na wieczność. Perfidna suka... Wiem juz po kim Scarlett odziedziczyła
charakter.
- Tak słyszałem już dobre
nowiny. Byłem bardzo zaskoczony. - powiedziałem powoli przeżuwając dziczyznę.
Cały obiad jak na mój gust nie był smaczny... ziemniaki rozgotowane i
przesolone, mięso zbyt twarde, przez co można je było żuć całe wieki... Jeżeli
dalej będę tak jadł, to chyba nie przeżyję do końca tego roku... Po skończonym
obiedzie zwróciłem się do pana domu.
- Christopher... mógłbym z
tobą chwilę porozmawiać? Jak facet z facetem... - Kiwnął głową i wstał od
stołu. Poszedłem w jego ślady. Wyszliśmy z jadalni zostawiając kobiety same.
Facet wprowadził mnie do obszernego pokoju, który chyba był jego gabinetem. Nie
wiem czym on się właściwie zajmował w tym całym anielskim świecie, ale chyba
miał dużo wpływy u Gabriela... nie każdy od tak sobie może zmieniać zasady
tutaj panujące.
- Zgaduję, że nie chcesz
się żenić z moją córką. - Powiedział od razu Christopher.
- Nie, nie chce... mam już
kogoś kogo kocham i nie mam zamiaru go zostawiać...
- Rozumiem. Rozumiem cię
doskonale. Ja sam jakbym miał wybór nigdy nie ożeniłbym się z Evelyn... wiesz
jaka ona jest. - Kiwnąłem głową. - Mam pewien pomysł, jak rozwiązać ten
problem... - Facet od razu mnie zainteresował. Christopher był najrozważniejszą
osobą w tym całym pałacu. Dobrze się z nim dogadywałem pomimo wcześniejszych
zgrzytów pomiędzy nami. To on zawsze wyplątuje mnie z tego rodzaju sytuacji.
Jednak był też strasznym głupcem... nie potrafił się sprzeciwić swojej córce i
żonie, czego dowodem jest cały ten kłopot ze ślubem. Znał swoją rodzinę i
wiedział jak potrafią się zachowywać. Jednak nic z tym nie robił, mimo wszystko
bardzo je kochał i niczego im nie odmawiał. Przynajmniej tak było... teraz
najwyraźniej coś się zmieniło...
- Plan jest bardzo
prosty... musisz zabić moją córkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz