wtorek, 17 grudnia 2013

Od Asami c.d. Tiney

Siedziałam w samotności, a oczy bolały mnie od płaczu. W brzuchu burczało jak bym nie jadła dobry tydzień. Jednak ze spokojem siedziałam i czekałam. Mój oddech był wolny jak bym miała za chwilę zasnąć. Nagle Tinea wpadła do chatki i opadła na ziemię. Wyszeptała że pamięta. Wstałam i podeszłam do niej. Płakałam ze szczęścia. Przytuliłam ją mocno do siebie. -Wszystko będzie dobrze, nie zostawię cię...pomogę ci...- gdy to mówiłam łkała.Rozejrzałam się po opuszczonej chacie, było łóżko dość w dobrym stanie. Do zamku nie polecę bo za daleko i bym nie dała rady. Położyłam ją i usiadłam przy łóżku. Spała tak słodko, musiała odpocząć jednak nie mogła się doczekać gdy otworzy oczy. Czekałam uśmiechnięto, jednak po chwili zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się rankiem. Gdy zobaczyłam że Tinea nie śpi uśmiechnęłam się szeroko.
- Nareszcie! Jak się czujesz? Wszystko dobrze?
-czuje się okropnie, wolałabym nie znać prawdziwej siebie...- westchnęła 
- Nie martw się. Ja jestem przy tobie, i kocham cię. Ważna jest teraźniejszość..​- pocałowałam ja w policzek.
-Ja... ja...- spuściła z zakłopotaniem wzrok -Ja przepraszam, przepraszam, próbowałam cie zabić i wyrządziłam tobie krzywdę, chłopcą również- Tinea schowała twarz we włosach
-nie byłaś wtedy sobą, straciłaś pamięć
-ale i tak żałuje
-nie martw się, nie zabiłaś i już wróciłas do siebie
-zawsze to jakaś pociecha- uśmiechnęła się niemrawo -mówiłaś coś o pokoju w nowym zamku, bardzo bym chciała go wypróbować- zmieniła temat i wyraz twarzy. Choć robiła to przymusowo, wewnątrz nadal rozdzierał ją krzyk. Ale postanowiłam również zachowywać się jak gdyby nic
- No racja musisz być zmęczona...tutaj​ nie wypoczniesz no i musisz coś zjeść
-Jeść? mam ochotę tylko na ciebie 
- Jesteś kanibalem?
-Tylko zakochana- pocałowałam mnie 
- No dobrze wracajmy do zamku...- zrobiłam się czerwona i dałam jej całusa. Wyszliśmy i poleciałyśmy do domu.
- już jesteśmy- zawołałam przekraczając próg zamku
-a gdzie reszta?- zapytała rozglądając się po korytarzach, powoli kierowałyśmy się do biblioteki
- Pewnie Will i Xsawier w sypialni...rob​ili to w bibliotece a ja słyszałam...
-to może się zrewanżujemy?- na twarzy pojawił się uśmieszek zboczusia
- Co? W bibliotece...- jęknęłam.
-a czemu nie- powaliła mnie na ziemie i przygwoździła własnym ciężarem
- Ale ktoś nas zobaczy iii...- było to podniecające ale też zawstydzające.
-Niby kto? chłopcy są pewnie zajęci sobą
- No dobrze,ale tylko dlatego że to ty i zasłużyłaś - Tin uśmiechneła się i ułożyłyśmy się w pozycji 69

<Tinea?>

Brak komentarzy: