Dzisiejszy dzień był
wyjątkiem. Wyszedłem na dwór, żeby uporządkować myśli. Przeszedłem chyba cały
las, a mimo to dalej nie chciałem wracać. Było dość wcześnie i trochę zimno. I
właśnie dlatego zdziwiłem się kiedy zobaczyłem Willa z gołą klatą walczącego z
jakimś prowizorycznym manekinem. Chyba mu coś nie wychodziło, bo był wyraźnie
podminowany. W pewnej chwili zasadził takiego kopniaka, że drewniany koleś
przeleciał przez połowę polany i walnął w drzewo... Nie byle jakie drzewo, bo
ja kurwa za nim stałem! Myślałem, że zawału dostanę... Spokojnie sobie oglądam,
a tu nagle ogromny kawał drewna leci w moją stronę! Serio! Już szykowałem się
na śmierć... W końcu się uspokoiłem i wyszedłem z kryjówki.
- Will. - Chłopak
natychmiast odwrócił się w moją stronę i jak zwykle wesołym głosem krzyknął:
- Oooo Xsewuś~! - Dopiero
teraz zauważyłem, że z jego stopy ciekła krew.
- Pomóc ci?
- Jak chcesz. Chodźmy do
domu~! - Ruszyłem za nim do małej drewnianej chatki. W środku było ciepło i
przytulnie. Zupełnie inaczej niż w moim zamku.
- Fajnie tu masz. -
Powiedziałem. William już sięgnął z siebie spodnie i siedział przy kominku w
samych bokserkach, grzebiąc sobie w ranie. Zrzuciłem z siebie płaszcz i
podbiegłem do niego szybko.
- Jesteś idiotą!? Trzeba to
najpierw przemyć! - Wziąłem szklankę i pobiegłem na dwór wziąć resztki śniegu z
polany. Kiedy wróciłem Will siedział i czekał na mnie. Usiadłem przed nim i
zacząłem okładać jego ranę lodem.
- Szczypie Xsewuś~! -
zasyczał od razu.
- Bo ma szczypać. Nie
narzekaj. - Jego stopa wyglądała jakby podrapał go jakiś niedźwiedź. W
rzeczywistości były to wielkie drzazgi, które w paru miejscach zorały mu skórę.
Wyciągnąłem delikatnie każdą z nich. Will nawet nie mrugnął. Musiał się nieźle
zahartować przez te 4 miesiące. Zerkałem na niego co chwilę, a on z pokerową
twarz patrzył się co robię. Znalazłem jakiś bandaż w apteczce umieszczonej w szafce
kuchennej, i zabandażowałem nim ranę Willa.
- Skończyłem. - mruknąłem
stawiając stopę chłopaka na podłodze.
- Super~!
- Will... - Zacząłem
- Hmm?
- Przepraszam cię za to co
zrobiłem. Chcę, żebyś wiedział, że wszystko co robiłem było z myślą o tobie. Poddałem
się, bo wiedziałem, że jeżeli będę walczył, to tobie może się stać
krzywda. Jeśli dalej pamiętasz co ci powiedziałem jak się żegnaliśmy, to wiesz,
że dalej cię kocham. Ale wkurza mnie bardzo jedna rzecz. Mianowicie to jak
ukrywasz wszystkie swoje uczucia. Czuje przez to, że nie zrobiłem nic złego, a
wiem, że tek nie jest... więc proszę powiedz mi co naprawdę o tym myślisz.
Tylko szczerzę, proszę! - Nie zdążyłem powstrzymać potoku słów, który ze
mnie wypłynął. Spojrzałem na Willa i przegryzłem wargę. Czekałem tylko na jego
reakcję...
<Will?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz