środa, 4 grudnia 2013

Od Xsawiera - Przeklęty ślub cz.5

To co zrobił Will nie było mądre. Jego wystąpienie nieźle wszystkich wkurzyło... Ale to co zrobił Cień, było jeszcze głupsze... Można powiedzieć, że mnie porwał. Poleciał z nami do zamku. Nie wiem jak to zrobił, ale podejrzewam, że smoki mają swoje sposoby... Kiedy w końcu wylądowaliśmy Cień zostawił mnie razem z Willem. Powiedział, żebyśmy sobie pogadali. Chłopak patrzył się na mnie jak w obrazek. Wkurzało mnie to. 
- Musiałeś się wtrącać durniu!? - warknąłem na wstępie. - Mówiłem cie, że masz spadać. - Nie miałem już problemu z rozmową z nim. Byłem tak wyprawny z emocji, że miałem gdzieś co do niego czułem. Po prostu skoncentrowałem się na złości na niego... 
- Wiesz co? Myślałem, że mnie kochasz... Ja pierwszy raz pokochałem i okazało się to być niewypałem. Nawet... - Zaśmiał się delikatnie. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. można by powiedzieć, że był to dla mnie szok... Ktoś taki jak on płacze? Świat stanął na głowie! - Nawet przez chwilę myślałem, że tylko grasz by nas ratować czy coś, ale gdy przekonałem się, że o mnie nie walczysz, to zmieniłem zdanie. Na co ja w ogóle liczyłem?! Że będziemy szczęśliwą parą? Śmieszne nie? Przecież wiem jakie są demony, nawet sam taki byłem, a i tak się łudziłem. - Teraz go naszło na takie wyznania? Nie mogłem dalej patrzeć jak płacze z mojego powodu. Jeszcze zrobiłbym coś głupiego... Odwróciłem od niego wzrok. 
- Will. Wracam do nieba. - Powiedziałem to najzimniejszym głosem na jaki udało mi się zdobyć
 Dobrze.- Zaczął ocierać łzy. Słyszałem, że pociąga nosem. - Idź, nie będę ci już stał na drodze. - 2 sekundy później nie było go w pokoju. Nie wiedziałem co zamierza zrobić, ale chyba nie chciałem wiedzieć. Położyłem się na łóżku. Jak miło było być u siebie. Nawet jeśli chociaż na chwilę. Ten zamek to pierwsze miejsce, w którym się zadomowiłem, odkąd pamiętam. Czułem się wspaniale we własnym łóżku i pod własnym dachem. Jednak nie trwało to długo. W pokoju zmaterializowała się postać Evelyn. Tym razem założyła ubranie bardziej godne anioła. Miała na sobie długą białą suknie z prostego materiału. Jej strój idealnie kontrastował z czarnymi włosami, które opadały jej na ramiona.
- Wracamy Xsawier. - Wstałem powoli z łóżka i podszedłem do niej.
- Jasne... w końcu nic mnie tu nie trzyma. - Złapała mnie za rękę. W mgnieniu oka byliśmy już w ich posiadłości. 
- Niedługo będzie kolacja. - Kobieta poszła w swoją stronę. Patrzyłem za nią do momentu jak zniknęła za zakrętem. Mógłbym się do niej przyzwyczaić... Może nie jest, aż taka zła.  Poszedłem do swojego pokoju. Był pusty. Scarlett jest jeszcze pewnie w szpitalu. Rany aniołów nie leczą się tak szybko jak demonów. Powinienem do niej iść, ale strasznie mi się nie chciało. Uwaliłem się a łóżku i momentalnie zasnąłem. Odpłynąłem w kolejny sen z Willem. 

***

Obudził mnie straszny huk. nie wiedziałem skąd pochodzi. Usiadłem na brzegu łóżka. Dopiero po paru chwilach zdałem sobie sprawę, że to dźwięk w mojej głowie. Ktoś mi mówił, że jest jakieś zebranie.... na wielkiej sali. Super... znowu jakaś nawalanka? Wstałem trochę otumaniony i podszedłem do drzwi. Nie zdążyłem ich otworzyć, kiedy do pokoju wpadła Scarlett. Złapała mnie za rękę i przeniosła w jakieś dziwne miejsce. Byłem trochę zszokowany, bo nie zdążyłem zamknąć oczy w trakcie "teleportacji". Oczy mnie piekły jak cholera. 
-  Zebrałem was tutaj, aby coś ogłosić. - Zaczął znajomy mi już głos. - Jak już pewnie słyszeliście na arenie, zgodziłem się na ślub anioła z demonem.  - W końcu wzrok zaczął mi się rozjaśniać i ujrzałem Gabriela, który stał wysoko nad nami na jakiejś trybunie, czy czymś... - Po konsultacji z Panem Najwyższym,  postanowiłem to jednak cofnąć. Takie wydarzenie mogłyby wywołać chaos w świecie naszym i ludzi. - Oczy rozszerzyły mi się w zdziwieniu. Scarlett, która cały czas trzymała mnie za rękę, ścisnęła ją nagle z niewiarygodną siłą. 
- Nie... nie... - szeptała sobie pod nosem i kręciła głową na boki. Jej oczy się zeszkliły, jakby zaraz miała się rozpłakać. 

- Serdecznie przepraszam osoby uwikłane w tą sprawę. Rodzinę aniela Christophera, proszę o przyjście do mojej komnaty, razem z Xsawierem. Ekhem... Dziękuję za uwagę i przepraszam za problem. Możecie się rozejść - Wszyscy zaczęli się kręcić w kółko. Sam nie wiedziałem co mam robić. Na szczęście wściekła Scarlett pociągnęła mnie za sobą, bo inaczej mógłbym się zgubić....

Brak komentarzy: