Po paru tygodniach wspólnego mieszkania, zrobiło się
wyjątkowo tłoczno w naszym małym domku... co chwila ktoś do nas przychodził.
Tinea... Mistress... Nawet ten nowy Aisu... Nie było dla nas chwili spokoju!
Jakbyśmy mieli mało obowiązków z tym małym Luckiem, który co chwila coś psuł!
Przestaliśmy nawet robić "to" (zadowolona skarbie?-.-) Po tylu
miesiącach w końcu do siebie wróciliśmy, a nie mieliśmy dla siebie czasu... Jak
jakieś stare małżeństwo. Tylko Asami do nas nie przychodziła... znaczy podejrzewam,
że spotykała się z Willem, kiedy on wychodził potrenować (nie pozwolił mi mu
towarzyszyć ;-( Podobno za bardzo go rozpraszam...) ale ze mną widocznie nie
chciała gadać. W każdym razie po pewnym czasie nie potrafiłem się powstrzymać i
po porostu rzucałem się na Willa niezależnie od okoliczności. Mistress zaczęła
mieć do nas jakieś wąty.... cały czas gadała o naszym zboczeniu i tym podobne.
Trochę mnie to wkurzało, ale wolałem nic nie mówić. Jednak w końcu zechciałem
porozmawiać o tym z Willem.
- Will... Co się dzieje w tym domu? - zapytałem, kiedy leżeliśmy już na łóżku, które po cichu zabrałem z pałacu. Ledwo mieściło się w pokoju... ale jakoś daliśmy radę.
- Nie wiem~! Jestem już tym trochę zmęczony Xsewuś~! Zróbmy coś! - Wtedy wpadłem na pewien pomysł.
- Ucieknijmy stąd. - wypaliłem od razu. O dziwo Will się zgodził. Nie było mu nawet szkoda Lucka... a myślałem, że się do niego przywiązał... W każdym razie już następnego dnia zaczęliśmy przygotowania do podróży... gdzieś tam. W sumie to nie wiedzieliśmy gdzie iść... dlatego trzeba było wziąć duży zapas jedzenia~! Wszystko to robiliśmy powoli i cicho, żeby nikt się nie dowiedział. W końcu nadszedł upragniony dzień! Wstaliśmy rano i wynieśliśmy wszystkie bagaże przed domek. Ku mojemu zdziwieniu, stały przed nim Tinea i Asami...
- To nie tak, że znowu cie lubię... po prostu chce być tam gdzie Will - Od razu powiedziała anielica. Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się do niej. Kiedyś w końcu misi się od-obrazić, nie? Dziewczyny miały swoje zapasy i były gotowe do drogi... Zanim wyruszyliśmy, ja szybko poleciałem do swojego zamku. Znalazłem pokój Aisu. Demon spał. Szybko nabazgrałem jakąś karteczkę i ulotniłem się zanim się facet obudził. Postanowiłem przekazać mu władze nad zamkiem... też był demonem i to dość godnym zaufania. Wróciłem do pozostałych. Wyruszyliśmy o wschodzie słońca. Robiło się coraz cieplej i śnieg powoli znikał. Kierowaliśmy się na południe, gdzie pogoda była zdecydowanie korzystniejsza. Nie wiem czy ktoś będzie za nami tęsknić... mam nadzieję, że nie będą nas szukać! Mam już ich zdecydowanie dość! W każdym razie żegnajcie ludziska! Idziemy do piękniejszego miejsca które zwie się The Sacrosanct!
- Will... Co się dzieje w tym domu? - zapytałem, kiedy leżeliśmy już na łóżku, które po cichu zabrałem z pałacu. Ledwo mieściło się w pokoju... ale jakoś daliśmy radę.
- Nie wiem~! Jestem już tym trochę zmęczony Xsewuś~! Zróbmy coś! - Wtedy wpadłem na pewien pomysł.
- Ucieknijmy stąd. - wypaliłem od razu. O dziwo Will się zgodził. Nie było mu nawet szkoda Lucka... a myślałem, że się do niego przywiązał... W każdym razie już następnego dnia zaczęliśmy przygotowania do podróży... gdzieś tam. W sumie to nie wiedzieliśmy gdzie iść... dlatego trzeba było wziąć duży zapas jedzenia~! Wszystko to robiliśmy powoli i cicho, żeby nikt się nie dowiedział. W końcu nadszedł upragniony dzień! Wstaliśmy rano i wynieśliśmy wszystkie bagaże przed domek. Ku mojemu zdziwieniu, stały przed nim Tinea i Asami...
- To nie tak, że znowu cie lubię... po prostu chce być tam gdzie Will - Od razu powiedziała anielica. Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się do niej. Kiedyś w końcu misi się od-obrazić, nie? Dziewczyny miały swoje zapasy i były gotowe do drogi... Zanim wyruszyliśmy, ja szybko poleciałem do swojego zamku. Znalazłem pokój Aisu. Demon spał. Szybko nabazgrałem jakąś karteczkę i ulotniłem się zanim się facet obudził. Postanowiłem przekazać mu władze nad zamkiem... też był demonem i to dość godnym zaufania. Wróciłem do pozostałych. Wyruszyliśmy o wschodzie słońca. Robiło się coraz cieplej i śnieg powoli znikał. Kierowaliśmy się na południe, gdzie pogoda była zdecydowanie korzystniejsza. Nie wiem czy ktoś będzie za nami tęsknić... mam nadzieję, że nie będą nas szukać! Mam już ich zdecydowanie dość! W każdym razie żegnajcie ludziska! Idziemy do piękniejszego miejsca które zwie się The Sacrosanct!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz