Z moich oczu zaczęły kapać
łzy. Nie chciałem na niego patrzeć. Tak bardzo nie chciałem zobaczyć, czy te
uczucia to prawda. Will jednak zmusił mnie bym na niego spojrzał. Złapał mnie
za koszulę i przysunął do siebie. Teraz byłem zmuszony, by patrzeć na jego
zapłakana twarz. Mimo opuchniętych oczy, on ciągle wyglądał cudownie. Musiałem
się oprzeć pokusie, żeby go nie pocałować. Jego usta były tak blisko mnie...
- Wybaczam, ale jak ty to
sobie wyobrażasz?! - Krzyknął mi w twarz. Nie wyobrażałem sobie nic. Poszedłem
na żywioł jak zawsze. Jednak teraz zdałem sobie sprawę z tego, że moja
przyszłość bez w Williama będzie kompletnie pusta. Jak się raz spróbowało
czegoś dobrego, to nie da się bez tego żyć... patrzyłem na ukochanego z bólem.
Jak mogłem go doprowadzić do takiego stanu? Ile razy płakał z mojego powodu? To
przeze mnie się rozstaliśmy... Gdybym tylko był rozsądniejszy wcześniej, ta
sytuacja nigdy nie miałaby miejsca! Musiałem to jakoś szybko naprawić...
Wiedziałem, że nie zasługuję na Willa... już nie, ale z drugiej strony nie
potrafiłem bez niego żyć. Przez 4 miesiące myśli "gdzie jest teraz William
i co robi, jak się czuje?" nie dawały mi spokoju. W tym momencie była
tylko jedna możliwość. Spojrzałem na Willa. Jego oczy były wściekłe.
Przysunąłem się do niego, lekko muskając jego wargi. Nie odsunął się. Uznałem
to za pozwolenie. Nasze usta się połączyły. Najpierw trochę nieśmiało... Potem
z coraz większym pożądaniem. Powoli wsunąłem język między jego wargi. Nasza
ślina miała słony posmak łez. Wiedziałem, że to niczego nie rozwiąże, ale
chciałem chociaż po raz ostatni poczuć jego ciało... poczuć, że jest mój...
nawet jeśli tylko na chwilę. Will puścił moją koszulę, a jego ręce przeniosły
się na moje włosy. Delikatnie ściskał je i czochrał. W moim ciele zapłonęło
pożądanie. Czułem, że Willa też ogarniała namiętność. Wtedy nagle rozsądna
część natury Willa kazała mu przerwać pocałunek. Spojrzałam na mnie.
- Chcesz żeby to ze
Scarlett był mój ostatni raz? - zapytałem. Na wzmiankę jej imienia chłopak
wyraźnie się skrzywił. - Chce mieć inne wspomnienia o seksie... z tobą. - Nie
musiałem go dłużej prosić. Zaczął ściągać moją koszulkę, a ja jego. Cały czas
się przy tym całowaliśmy. Złapałem Williama za biodra i przyciągnąłem do
siebie. On owinął swoje nogi wokół mnie. Czułem jego ciepło. Powoli wstałem z
klęczek i zacząłem iść w poszukiwaniu jakiegoś łóżka było to o tyle trudne, że
nie przestawaliśmy wymieniać wspólnie śliny.
- Will... - zacząłem w
przerwie na oddech. - Łóżko... Gdzie? - Chłopak zerknął w stronę najbliższych
drzwi. Od razu skierowałem się w ich stronę. Kiedy w końcu dotarłem do
posłania, położyłem Willa na plecach cały czas go przy tym całując. Czułem się
jakby poznawał go na nowo. Od początku odkrywał jego ciało. Łóżko było
jednoosobowe, i trochę małe... Nie widziałem w tym nic złego. Przynajmniej
będziemy zmuszeni leżeć bardzo blisko siebie. Zostawiłem na chwilę usta
Williama i zacząłem schodzić trochę niżej. Najpierw po szyi, na której
zostawiłem parę malinek... Potem dotarłem do sutków, które zacząłem lekko
podgryzać. Will wspaniale przy tym jęczał. W tym momencie byłem wdzięczny, że
jest wcześnie rano. Z okna w pokoju padało delikatne światło zimowego słońca.
Widziałem go całego. To było w tym wszystkim najlepsze. Zsunąłem z niego
bokserki, a gdy w końcu wylądowały na podłodze zacząłem przyglądać się jego
nagiej skórze. Will zaczął pożądliwie patrzeć w stronę mojego krocza. nie
mogłem w to uwierzyć. Jeszcze dzisiaj rano byłem przekonany, że nigdy więcej go
takiego nie zobaczę. W końcu sam też wstałem i zdjąłem z siebie spodnie i
bokserki. Położyłem się na nim ponownie, tym razem cały nagi. Mógłbym się z nim
bawić przez bardzo długi czas. Nie miałem jednak ochoty na grę wstępną.
Chciałem jak najszybciej znaleźć się w jego wnętrzu. Włożyłem w niego dwa
palce, żeby go przygotować. Czekanie było dla mnie męczarnią. Will jęczał co
chwila.
- Gotowy? - zapytałem w
końcu.
- T..Tak... - wyszeptał.
Odwrócił wzrok i zrobił się lekko czerwony. Jestem pewny, że nikt by nie
uwierzył, że William Black potrafi być taki słodki i nieśmiały. Tylko ja go
widziałem w takiej sytuacji... o bardzo mi to pasowało. Nie czekając ani chwili
dłużej wszedłem w niego. Will krzyknął głośno, ale zaraz zasłonił sobie usta,
jakby chciał to ukryć.Ugryzłem go delikatnie w palec.
- Nie. Chce słyszeć, Will.
Proszę. - Chłopak posłusznie zrobił o co prosiłem. Zacząłem się w nim poruszać.
Jego wnętrze było takie ciasne, co dodawało mi tylko więcej rozkoszy. Czułem go
cały swoim członkiem. Objąłem Willa i przysunąłem do siebie. Można było
powiedzieć, że siedział mi teraz na kolanach. Ta pozycja może i była trochę
trudniejsza, ale dawała tyle rozkoszy! Po tak długim czasie przerwy niewiele
było potrzeba żebym doszedł. Kiedy rozlałem swoje płyny w Williama, ten jękną
rozkosznie, i położył swoją głowę na moim ramieniu. Wyszedłem z niego powoli.
Po raz drugi poczułem od niego zapach czekolady... jak on to robił? Położyłem
wycieńczonego chłopaka na łóżku i ułożyłem się obok niego, przykrywając nas
pledem w tym samym czasie. Nigdy nie czułem się tak wspaniale. Przytuliłem już
nie drobne ciało ukochanego i pocałowałem go w czubek głowy.
- Will... wiem, że to
niczego nie rozwiązało. - Z moich oczu po raz kolejny zaczęły płynąc łzy. - Ale
proszę... nie opuszczaj mnie... pozwól mi chociaż być przy tobie. Ja... -
załkałem cicho. - nie potrafię bez ciebie żyć...
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz