Zatrzymałem się w połowie drogi do sypialni.
- Wątpię, że mi się przywidziało...- mruknąłem.- Z jakim właścicielem gadałeś?
- To była tylko moja wyobraźnia, chodź.- pociągnął mnie za rękę.
- No dobra... Ale pójdę się jeszcze czegoś napić.
- Idź, ale zaraz chcę cię widzieć w łóżku.
- Dobrze.- spuściłem wzrok i poczłapałem w stronę kuchni.
Jednak, gdy wiedziałem, że demon mnie nie widzi pobiegłem szybko do sypialni Tin i Asami. Zapukałem cicho do drzwi, czekałem chwilę, ale w końcu mi otworzono. W drzwiach stanęła zaspana Asami w białej koszuli nocnej sięgającej do połowy ud.
- Stało się coś Will?
- Mogę wejść? Nie zajmę wam dużo czasu.
- Właź.
Wśliznąłem się do sypialni i uśmiechnąłem do Tin która zaspana siedziała na łóżku przykryta kołdrą. Usiadłem na łóżku.
- Przepraszam, że was obudziłem, ale mam pewną sprawę.
- O co chodzi?
- O to, że słyszę pewne hałasy, Xsawier mówi, że mam jakieś zwidy, ale ja je naprawdę słyszę.
- My nic nie słyszałyśmy, może naprawdę ci się wydawało? Albo to tylko, szczur?
- Pewnie masz rację...- szepnąłem.- Mam jeszcze jedną sprawę.
- Nom?- Tin się uśmiechnęła.
- Bo... Bo ja dzisiaj zrobiłem coś głupiego, nawet nie pytajcie i Xsawier chyba mnie już nie kocha...
- Will nie opowiadaj głupot, jesteś jego oczkiem w głowie, po tym co przeszliście, wasze więzi są bardzo silne.
- Ale...- skuliłem się.- On mnie już nie lubi, takie mam wrażenie...
- To skoro masz takie wrażenie, to zrób coś by je stracić. Nie wiem, zrób mu śniadanie, prezent, zabierz na randkę.
Spojrzałem na nie, obie się uśmiechały, dobrze, że przynajmniej je miałem.
- Macie rację i jeszcze dodatkowo się zmienię!- podskoczyłem.- Dziękuję wam!
- Ale Will nie zmieniaj...
Przestałem ją już słuchać, bo wybiegłem z pokoju, życząc im dobrej nocy. Teraz wszystko naprawię! Zrobię jutro dla niego romantyczną kolację i dam jakiś ładny prezent! I ani razu nie zachowam się nieodpowiednie! Będzie idealnie~!
Wtedy znów usłyszałem chrobot, tylko tym razem nie na strychu (w który nadal wierzyłem) tylko za mną. Zatrzymałem się i szybko odwróciłem, moje oczy były przyzwyczajone do mroku, więc zobaczyłem jakiegoś mężczyznę w czarnym płaszczu. Jedną ręką podpierał się ściany i uśmiechał się do mnie. Miał na łbie kaptur, ale i tak widziałem jego uśmiech i trochę bladej skóry.
- Kim pan jest?- zapytałem i po plecach przeszedł mi zimny dreszcz.
Facet nie odpowiedział tylko zaczął się zbliżać. Poczułem jego złość i wiedziałem, że ma złe zamiary. Ukucnąłem i dotknąłem podłogi, na mojej skórze pojawiły się małe nitki prądu, potem weszły w posadzkę i wędrowały puki nie dotarły do faceta. Moja elektryczność go dosięgła, to pewne. Buchnął dość duży dym i gościu zniknął. Nawet nie wiem czy mu coś poważnego zrobiłem...
- Może potem znajdzie się jego ciało...- wzruszyłem ramionami i wróciłem do sypialni.
Strasznie zachciało mi się spać, spojrzałem na Xsewusia, nie spał, patrzył się na mnie.
- Co tak długo? Nie wierzę, że poszedłeś się tylko napić..
Miałem ochotę mu się odgryźć słowami typu "A co, tęskniłeś~?" albo "Zdradzanie mnie z poduszką już ci się znudziło~?" ale szybko się powstrzymałem, musiałem się przecież grzecznie zachowywać.
- Przepraszam, zbiłem szklankę i musiałem posprzątać...
- Dobrze, chodź już do mnie.- wyciągnął ręce.
Uśmiechnąłem się lekko i poczłapałem do niego. Wgramoliłem się do łóżka pod kołderkę i wtuliłem w tors demona. Mojego demona.
- Kocham cię...- szepnąłem.
- Will, dzieje się coś? Dziwnie się zachowujesz...
- Nic się nie dzieje, chcę po prostu by było dobrze. By było tobie dobrze i żebyś nie był już na mnie zły.- szepnąłem i od razu zasnąłem, strasznie dziwnie się poczułem. Jakby... Jakby coś się we mnie wdzierało...
[Xsawier? Ktoś?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz