Cóż więc odeszliśmy razem jako rodzina można tak
powiedzieć...ale cóż jesteśmy tak ze sobą zżyci że prawie jak rodzina.
Odeszliśmy gdy słońce zachodziło a niebo było w kolorach czerwieniu i
pomarańczy przechodzący w lekki granat. Sama nie wiedziałam gdzie idziemy, było
już ciemno ja oświetlałam drogę za pomocą kuli światła. Już od godziny nie
byliśmy na terenach Mistress of Dragons. Nasza podróż trwała kilka dni spaliśmy
pod gołym niebem i żywiliśmy się tym co dał nam las. Ja przez cały ten czas
siedziałam cicho i nic nie mówiłam tylko do Tiney bo ona się domagała miłych
słówek. Czasem też padały słowa do Willa jednak do Xsawiera nic a nic.
Minął 3 dzień wędrówki, niebo leniwie wstawało. Ja
uniosłam się w górę i ujrzałam coś niesamowitego. Ruiny zamku, na małej
półwyspie.
Szybko wylądowałam a na mojej twarzy panował
uśmiech.-Niedaleko stąd są ruiny zamku!- powiedziałam z entuzjazmem i wskazałam ręką stronę gdzie się zamek znajduje.
-To wspaniale Asami.- Tinea uwiesiła się na mnie i pocałowała, zrobiłam się czerwona jak burak.
-To ja pójdę się rozejrzeć po okolicy i może upoluję jakąś zwierzynę.- rzekła i poleciała w las.
-Xsawier ja przepraszam za tamto, no wiesz...ale...bardzo cię lubię jesteś moim przyjacielem a tak się wtedy zachowałeś i....Przepraszam.- powiedziałam bez ładu i składu.
<Xsawier?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz