czwartek, 19 grudnia 2013

Od Xsawiera cd Williama

Po raz kolejny zostałem unieruchomiony.... I to przez tą samą osobę... Jak można coś takiego robić osobie, którą się kocha!? Chyba muszę dokładnie przemyśleć tą jego miłość... Jak tak dalej pójdzie, to dla zabawy odda mnie w ręce jakimś wrogom. Na razie ich nie mamy, ale nigdy nic nie wiadomo... Węzy które przyszpiliły mnie do łóżka nie były mocne. Z łatwością je wyrwałem... tylko, że rama łóżka trochę przy tym ucierpiała. No nic. To tylko i wyłącznie wina tego zasmarkanego kurdupla. Kiedy już byłem wolny... no... musiałem coś zrobić z tym czymś, co mi dalej stało tam na dole. Idiota. Podniecił mnie, a potem uciekł. No jak można tak robić!? Gdy uporałem się z niewyżytym członkiem, ubrałem bokserki i spodnie, i poszedłem szukać Willa. Gnojek na pewno oberwie, za to co mi zrobił...
- Wiiill~! Choć do mnie~! Na pewno NIC CI NIE ZROBIĘ! - nie no dobra.. trochę skłamałem. Zrobię mu coś... na pewno. Czułem jego obecność, ale nie wiedziałem gdzie jest. Moja dusza musiałaby się przejść po całym zamku, żeby go znaleźć... ale nie chciałem ryzykować, że znajdzie moje ciało, i znowu mnie gdzieś przywiąże. W ostateczności mocno skupiłem się na Willu i mniej więcej wiedziałem gdzie jest. Skubaniec wyszedł z zamku. Schował się w lesie... tam gdzie ostatnio mieliśmy postój. Poleciałem tam i przez chwilę, z góry przyglądałem się drzewom. Nic mi to nie dało, bo ich koron skutecznie wszystko przysłaniały. Wylądowałem i stanąłem na skraju lasu. Nie mogłem tam wejść ze skrzydłami, bo cały czas bym się o coś ocierał. Zmieniłem się w człowieka, z przekonaniem, że jakbym znalazł Willa, to szybko przemienię się z powrotem. W sumie, to sam nie wiedziałem, dlaczego jeszcze nie powiedziałem mu o tym, że w połowie jestem człowiekiem. Trochę się bałem... ale nie było też za bardzo kiedy mu powiedzieć. Cały czas coś się dzieje... Wszedłem do lasu jako człowiek. Od razu zrobiło mi się zimno, bo moje ciało przestało mnie już grzać. Była wczesna wiosna, ale jeszcze gdzie, nie gdzie leżał śnieg. Zacząłem się trząść, co nie sprzyjało, szukaniu Willa. W końcu tak zmarzłem, że nie mogłem się ruszyć. Czemu ludzie są tacy słabi? Lekki wiaterek, a on już zamarza... to jedna z przyczyn, dla których ich nienawidzę. Usiadłem przy drzewie i zacząłem pocierać barki rękami. Nie miałem siły nawet z powrotem zamienić się w demona. To może się źle skończyć... Minuty mijały, a ja czułem jak zaczynają mi odmarzać stopy. Nie mogłem nic z tym zrobić. Moje moce i siła wyparowały... nagle usłyszałem cichy szmer. Delikatnie odwróciłem głowę. Will... przyglądał mi się bardzo uważnie.
- Will... - szepnąłem. Chłopak drgnął.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Xsawieerrrr.... to ja.... Xsawierrr... - wyjęczałem, przez szczękające zęby. Will podszedł do mnie.
- Xsawier jest demonem. I ma skrzydła... i inny kolor włosów. - Spojrzałem na niego.
- Nie wierzysz mi? - Starałam się powiedzieć to jak najbardziej stanowczo. Nie wiem czy mi wyszło... ale...
- Nie wiem. - Ukucnął przede mną i spojrzał mi w oczy. - Co ci się stało? - zapytał. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem do niego ręce, na znak, żeby mnie przytulił. Nie zrobił tego.
- Will... ja zamarzam.... - powiedziałem, trochę zawiedziony. - Nie będę wyciągał konsekwencji, za to, co mi dzisiaj zrobiłeś, ale przytul mnie do cholery! - Wykrzyczałem niewyraźnie. Chłopak nie zmienił wyrazu twarzy, ale wtulił się w moje zimne ciało.
- Nie jesteś demonem. - oskarżył mnie o kłamstwo! Bezczelność... ale może powinienem mu wcześniej powiedzieć...
- Jestem. Tylko nie czystej krwi. Moja matka była człowiekiem.
- Nie powiedziałeś mi.
- Wstydzę się tego. - czułem jak moje ciało powoli powraca do siebie. Zabierałem ciepło od Willa. Objąłem go mocniej, jakbym się bał, że mi ucieknie. - W moim świecie, jest to coś czym nikt nie chce się chwalić... na szczęście jako demon jestem na tyle silny, że nikt nie podważa mojego pochodzenia... ale prawda jest inna. - Zapadła cisza. Nawet ptaki przestały śpiewać... a zwierzęta leśne nie wydawały z siebie żadnych dźwięków. Siedzieliśmy tak dobre dziesięć minut. W końcu nie wytrzymałem.
- Powiedz coś... nie bądź zły proszę... - wyjąkałem.
- Dlaczego nie możesz przemienić się z powrotem?
- Nie mam na to siły... jako człowiek muszę się bardzo skupić, żeby zrobić cokolwiek... dlatego tak bardzo tego nienawidzę... - westchnąłem. Poczułem, że już mam dość siły, żeby się zmienić. Will porządnie mnie ogrzał... W jednej chwili poczułem, jak moje skrzydła wracają na swoje miejsce.
- Możemy iść... - powiedziałem. - Will... nie gniewasz się, prawda?
<Will?>

Brak komentarzy: