środa, 4 grudnia 2013

Od Williama cd Asami

Przytuliłem anielice do siebie i uśmiechnąłem się.
- Nic mi nie będzie, ale jak chcesz mogę nie przychodzić.
- Zrobisz to dla mnie?
Przytaknąłem.
- Dobrze~! Ale jak się będę widywał z tobą~?
- Możemy się spotykać, mogę do ciebie przecież przychodzić, powiedz tylko gdzie mieszkasz.
- Tinea wie, może przyjść obie~!
Dziewczyna uśmiechnęła się i oddała mi kurtkę.
- Jedź już do domu i się wyśpij.
- I tak nie zasnę~! Ale postaram się~!
Ramzes wyszedł sobie ze stajni, mądry konik umie sobie sam boks otwierać~! Wsiadłem na niego i złapałem za lejce.
- Dobranoc siostrzyczko~!- pomachałem jej z uśmiechem.
Ramzes ruszył kusem i usłyszałem jak Asami zamyka za sobą drzwi, zatrzymałem konia i spojrzałem na okna zamku, tylko w jednym paliło się światło, w reszcie było ciemno. Co ja w ogóle robię? Dlaczego mam nadzieję, że Xsewuś patrzy na mnie z okna?
Potrząsnąłem głową i pojechaliśmy do domu.
Odprowadziłem Ramzesa do stodoły, dałem mu cztery kostki cukru i poszedłem do chatki. Było w niej zimno jak nie wiem. Włożyłem drewno do kominka i rozpaliłem je, było sucho więc od razu buchnęło czerwonym płomieniem.
Zdjąłem kurtkę i rzuciłem na fotel, to samo zrobiłem z koszulą. Zawędrowałem do małej kuchni i otworzyłem lodówkę, nic tam nie było oprócz trzech parówek, dżemu i masła.
- W sumie to nie chce mi się jeść.- wzruszyłem ramionami i poszedłem do swojego pokoju.
Ciekawe o której zasnę? Zwykle działo się to około pierwszej, a teraz mamy jedenastą... Nie chciało mi się spać, zdjąłem spodnie i zacząłem liczyć swoje siniaki, Xsewuś nabił mi siedem nowych~!
Myślałem trochę o nim i o tym jaką obietnicę złożyłem Asami, już się chyba nie spotkam z Xsewusiem w jego zamku, ale zawsze może do mnie przyjść, nie~? A co w ogóle mi na tym tak zależy?
W końcu oczy mi się zamknęły.
Jak zwykle śnił mi się koszmar, był to tak jakby film pełnometrażowy który powtarza się co noc, był zrobiony na zasadzie pozlepiania różnych scen, nie umiałem ich za bardzo odróżnić ale wiem, że się ich bałem i, że w jednej scenie był Xsawier i był smutny.
Obudziłem się nad ranem z krzykiem, cały byłem spocony i oddychałem ciężko.
- To tylko sen do cholery, czego się tak boisz?- warknąłem sam do siebie jak co rano.
Po uspokojeniu się wstałem z łóżka, założyłem hakama na tyłek i z gołą klatą wyszedłem przed chatkę. Pora na trening~! Rozciągałem się jakiś czas i w końcu przystąpiłem do trenowania na drewnianym manekinie który dzielnie znosił moje ciosy. Najbardziej nie lubiłem gdy popełniłem jakiś błąd bo wtedy zaczynałem ruch od nowa, wystarczyło, że źle postawię nogę albo machnę ręką i przerywałem.
Dzisiaj popełniałem tyle błędów, że zaczęło mnie to strasznie drażnić. Co chwila przerywałem i robiłem to od początku. Przecież szału można dostać! Co ze mną jest?!
Tak się wkurwiłem, że krzyknąłem na całe gardło i wymierzyłem manekinowi kopniaka z pół obrotu. Cios był tak silny, że drewno pękło i walnęło z impetem o najbliższe drzewo. Wszędzie posypały się drzazgi, stałem na środku i dyszałem ciężko, a z mojej stopy zaczęła lecieć krew, musiałem sobie rozciął skórę...
Westchnąłem i uśmiechnąłem się, jak dobrze jest się odstresować~!
Potarłem zdrętwiałe ramiona, bo zaczęły mi drętwieć i ruszyłem do domu, robiąc na śniegu czerwone ślady jedną stopą.
- Will.- usłyszałem za sobą znajomy głos i odwróciłem się natychmiast.
- Oooo Xsewuś~!
Obejrzał mnie od stóp do głowy.
- Pomóc ci?
- Jak chcesz.- uśmiechnąłem się.- Chodźmy do domu~!


[Xsawier?]

Brak komentarzy: