Przytuliłem
anielice do siebie i uśmiechnąłem się.
-
Nic mi nie będzie, ale jak chcesz mogę nie przychodzić.
-
Zrobisz to dla mnie?
Przytaknąłem.
-
Dobrze~! Ale jak się będę widywał z tobą~?
-
Możemy się spotykać, mogę do ciebie przecież przychodzić, powiedz tylko gdzie
mieszkasz.
-
Tinea wie, może przyjść obie~!
Dziewczyna
uśmiechnęła się i oddała mi kurtkę.
-
Jedź już do domu i się wyśpij.
-
I tak nie zasnę~! Ale postaram się~!
Ramzes
wyszedł sobie ze stajni, mądry konik umie sobie sam boks otwierać~! Wsiadłem na
niego i złapałem za lejce.
-
Dobranoc siostrzyczko~!- pomachałem jej z uśmiechem.
Ramzes
ruszył kusem i usłyszałem jak Asami zamyka za sobą drzwi, zatrzymałem konia i
spojrzałem na okna zamku, tylko w jednym paliło się światło, w reszcie było
ciemno. Co ja w ogóle robię? Dlaczego mam nadzieję, że Xsewuś patrzy na mnie z
okna?
Potrząsnąłem
głową i pojechaliśmy do domu.
Odprowadziłem
Ramzesa do stodoły, dałem mu cztery kostki cukru i poszedłem do chatki. Było w
niej zimno jak nie wiem. Włożyłem drewno do kominka i rozpaliłem je, było sucho
więc od razu buchnęło czerwonym płomieniem.
Zdjąłem
kurtkę i rzuciłem na fotel, to samo zrobiłem z koszulą. Zawędrowałem do małej
kuchni i otworzyłem lodówkę, nic tam nie było oprócz trzech parówek, dżemu i
masła.
-
W sumie to nie chce mi się jeść.- wzruszyłem ramionami i poszedłem do swojego
pokoju.
Ciekawe
o której zasnę? Zwykle działo się to około pierwszej, a teraz mamy jedenastą...
Nie chciało mi się spać, zdjąłem spodnie i zacząłem liczyć swoje siniaki,
Xsewuś nabił mi siedem nowych~!
Myślałem
trochę o nim i o tym jaką obietnicę złożyłem Asami, już się chyba nie spotkam z
Xsewusiem w jego zamku, ale zawsze może do mnie przyjść, nie~? A co w ogóle mi
na tym tak zależy?
W
końcu oczy mi się zamknęły.
Jak
zwykle śnił mi się koszmar, był to tak jakby film pełnometrażowy który powtarza
się co noc, był zrobiony na zasadzie pozlepiania różnych scen, nie umiałem ich
za bardzo odróżnić ale wiem, że się ich bałem i, że w jednej scenie był Xsawier
i był smutny.
Obudziłem
się nad ranem z krzykiem, cały byłem spocony i oddychałem ciężko.
-
To tylko sen do cholery, czego się tak boisz?- warknąłem sam do siebie jak co
rano.
Po
uspokojeniu się wstałem z łóżka, założyłem hakama na tyłek i z gołą klatą
wyszedłem przed chatkę. Pora na trening~! Rozciągałem się jakiś czas i w końcu
przystąpiłem do trenowania na drewnianym manekinie który dzielnie znosił moje
ciosy. Najbardziej nie lubiłem gdy popełniłem jakiś błąd bo wtedy zaczynałem
ruch od nowa, wystarczyło, że źle postawię nogę albo machnę ręką i przerywałem.
Dzisiaj
popełniałem tyle błędów, że zaczęło mnie to strasznie drażnić. Co chwila
przerywałem i robiłem to od początku. Przecież szału można dostać! Co ze mną
jest?!
Tak
się wkurwiłem, że krzyknąłem na całe gardło i wymierzyłem manekinowi kopniaka z
pół obrotu. Cios był tak silny, że drewno pękło i walnęło z impetem o
najbliższe drzewo. Wszędzie posypały się drzazgi, stałem na środku i dyszałem
ciężko, a z mojej stopy zaczęła lecieć krew, musiałem sobie rozciął skórę...
Westchnąłem
i uśmiechnąłem się, jak dobrze jest się odstresować~!
Potarłem
zdrętwiałe ramiona, bo zaczęły mi drętwieć i ruszyłem do domu, robiąc na śniegu
czerwone ślady jedną stopą.
-
Will.- usłyszałem za sobą znajomy głos i odwróciłem się natychmiast.
-
Oooo Xsewuś~!
Obejrzał
mnie od stóp do głowy.
-
Pomóc ci?
-
Jak chcesz.- uśmiechnąłem się.- Chodźmy do domu~!
[Xsawier?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz