Scarlett rzuciła się na
Willa. Jakaś anieli zaczęła walczyć z Tineą. Dobra czaa rozgonić te aniołki.
Zmieniłem się w smoka. Rozgoniłem wrogie anielice.
-Szatan!-ktoś krzyknął.
-Macie coś do moich moim
przyjaciół, zadzieracie zemną!-powiedziałem-Ten kto ich zrani nie będzie miał
zbyt szcześliwego życia.
Złapałem zębami Xsawiera za
garnitur. Oczywiście tak żeby nie zrobić mu krzywdy, i postawiłem przed Willem.
-Spiepszajmy
stąd-powieziała Karika i wsiadła mi na
grzbiet.
Asami, Tinea zrobiły to
samo. Xsawier i Will patrzyli na siebie.
-Ruchu!-mówiła
Karika.
Złapałem ich w szpony i
odleciałem. Na ogonie siedział kot Xsawiera.Gdy dolecieliśmy wszycy staneli na
ziemi.
-No pogadajcie
sobie-powiedziałem.
Pewnie zaraz każą mi
odlecieć, nie powiedzą nawet dziękuje.
<<Willuś i
Xsewuś???>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz