Błądziłem po świecie już trzeci rok, ale nie zamierzałem się poddać.
"Muszę odnaleźć mojego brata" - To było jedyne co chciałem zrobić, po
prostu odnowić więzi z jednym członkiem Mojej rodziny, jaki jeszcze
został.
Podczas lotu nad lasem, dostrzegłem w oddali jakiś zamek.
Wydawał się ogromny, więc postanowiłem, że polecę do niego na nocleg.
Podrodze, jak to ja, zagapiłem się i wpadłem na naprawdę wysoką sosnę.
Sturlałem się z jej gałęzi i spadłem na ziemię, obijając sobie tyłek, o
leżące tam kamienie. Wstając spostrzegłem, że w moją stronę idzie
człowiek. Miałem dość na dzisiaj konfrontacji z policją, więc wolałem
nie ryzykować. Szybko wskoczyłem w krzaki, rosnące obok i czekałem, aż
mężczyzna będzie dość daleko, bym mógł znowu wzbić się w powietrze.
Wszystko poszło zgodnie z moim planem i już po chwili, znowu leciałem
nad lasem, zastanawiając się, kim był ten człowiek. Poczułem od niego
przyjemną słodką woń, przez co zrobiłem się strasznie głodny.
Doleciałem
do zamku, gdy było już dość późno. Stanołem przy wrotach i pociągnąłem
za klamkę. Ani drgnęły. Nie wiedziałem, czy ktoś jest w środku i czy
mieszka w nim człowiek, który pozwoliłby demonowi u siebie przenocować.
Wolałem więc nie pytać się o pozwolenie. Podleciałem do okna na
najwyższym piętrze i zajżałęm do środka. Nie było tam nikogo, a okno,
zostało wcześniej przez kogoś lekko uchylone. Skorzystałem z okazji i
wszedłem po cichu do środka.
Pokój wyglądał tak pięknie, że nie
mogłem wyjść z podziwu, że ktoś tak dokładnie zaplanował jego każdy
szczegół. Biała podłoga lśniła czystością, tak jak ogromny, ozdobny
żyrandol z (jeśli dobrze policzyłem) jedenastoma żarówkami, które były
niestety teraz zgaszone. W pomieszczeniu znajdowało się też duże,
dwuosobowe łóżko. Podszedłem do niego, by sprawdzić jego miękkość, lecz
ujrzałem, śpiącego w nim mężczyznę. Speszyło mnie to, myślałem, że pokój
jest pusty. Moją uwagę przykuły jego lśniące prawie tak bardzo jak
podłoga, blond włosy. Miałem ochotę ich dotknąć, pobawić się nimi.
Stuknąłem się w czoło "o czym ty myślisz?" skarciłem się, dalej
wpatrując się w tą osobę. Ale zaraz. Miałem wrażenie, że skądś go znam,
zacząłem analizować dzisiejszy dzień. Nie przypominał mi żadnego z
policjantów, jaki mnie dziś gonił, ani właścicieli lokalów, wywalających
mnie za drzwi, bo nie miałem pieniędzy, by zapłacić za pobyt. Już
miałem się poddać, gdy nagle poczułem tę samą słodką woń, która biła od
osoby, mijającej mnie parę godzin wcześniej. Przypomniałem sobie całą
zaistniałą wcześniej sytuację.
"On musi być właścicielem tego
zamku" Podsumowałem, po chwili namysłu. Postanowiłem obudzić śpiącego i
jednak spytać, czy mogę nocować w jego posiadłości. To zadanie nie było
jednak takie łatwe. Jasnowłosy spał jak zabity i pewnie, nawet nie
myślał o tym, żeby wstać. Po paru nie udanych próbach wyciągnięcia go z
łóżka, mężczyzna zaczął wykazywać jakieś oznaki życia. Powoli przekręcił
się w moją stronę, ukazując mi swój niezadowolony wyraz twarzy.
[Siva?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz