-A co jak się przeziębisz?-zapytałem.
-Nic mi nie
będzie-odpowiedział Will.
-Załóż tą kamizelkę
ze skóry niedźwiedzia-podałem Willowi kamizelkę.
-Skąd to masz?
-Skąd?! No chyba
jasne że musiałem utłuc miśka i ściągnąć z niego skórę! Chyba tak jak ja nie
chodziłeś do szkoły. No cóż, zajmiemy się tym później. Teraz idź potrenuj. Ten
tydzień ci odpuszczę bo się dopiero poznaliśmy.
Will założył kamizelkę i
wyszedł. Fajnie mieć brata. Poszedłem do kuchni. Przysunąłem sobie krzesło i
stanąłem na nim. Z szafki wyciągnąłem kubek. Zszedłem z krzesła. Zrobiłem
Willowi gorącą czekoladę. Zobaczyłem że w kominku się nie pali. Nareszcie będę
mógł coś podpalić. Podeszłem do kominka. Nie było drewna. No dobra, trzeba iść
narąbać. Wyszedłem z domku. Oczywiście nie musiałem otwierać drzwi.
-Czego tu
szukasz?-zapytał Will.
-Idę narąbać drewna-
odpowiedziałem.
-Czym?
-Nożem.
-Życzę powodzenia.
Nie wierzył pewnie że zetnę
drzewo nożem. Poszedłem w głąb lasu. Wyciągnąłem nożyk i przeciąłem jednym
ruchem pień drzewa. Jak to zrobiłem? Nożyk zaczął płonąć a ja z całej siły
uderzyłem w drzewo. Drzewko oczywiście się przewróciło. Teraz, pozostało
pytanie: Jak ja to przytaszczę do domku Willa. Sanki! Pobiegłem do Willa.
-Masz
sanki?-zapytałem.
-Nie-odpowiedział
Will.
-Mogę pożyczyć
twojego konia?
-Po co ci on?
-Bo mam drzewo, ale
muszę je jakoś przewieźć. Potrzebny mi koń.
Will poszedł do stodoły i
przyniósł mi sznurek.
-A gdzie
koń?-zapytałem.
-Sam będziesz to
ciągnął-odpowiedział Will.
-Ej!
-Twoje drzewo, ty
ciągniesz.
Wziąłem sznurek.
Obwiązałem nim drzewo. Złapałem jeden koniec. Godzinę później drzewo było koło
domu Willa.
-Idioto, z tyłu domu
jest stos drewna- powiedział Will.
-Zrobiłem ci
zapas-odpowiedziałem.
Pociąłem drzewo kawałki.
Zaniosłem trochę do domu. Resztę położyłem za domem. W domu rozpaliłem ogień
pod kominkiem. Dałem Willowi czekoladę która wystygła po godzinie.
-Zimne-powiedział
Will-Nie będę tego pił.
-Zaraz
podgrzeję-powiedziałem.
Po chwili czekolada zaczęła
parować.
-Kurwa,
parzy!-krzyknął Will.
Wziąłem od niego kubek.
-Kurwa, zdecyduj
się!-powiedziałem.
Wziąłem w rękę trochę
śniegu i przyłożyłem do kubka.
-Trzymaj-powiedziałem
i wcisnąłem kubek Willowi.
Poszedłem do domku.
Usiadłem na fotelu przed kominkiem. Myślałem o Willu. Zawsze myślałem że jak go
spotkam to będzie szczęśliwy, ale on mnie traktuje jak dziecko! Pomijając fakt
że jestem dzieckiem. No ale nie oto mi chodzi. Will jest taki, jak zawsze sobie
wyobrażałem. Tyle że myślałem że będzie dla mnie milszy. Tak w ogóle to mama
nie powinna go oddawać do sierocińca. Zrobiła se dziecko i potem je oddaje...
Naglę do domku wszedł Will.
<Will???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz