poniedziałek, 16 grudnia 2013

Od Asami c.d histori Tiney

Uciekłam szybko od Willa i Xsawiera to takie zawstydzające...​słyszałam ich. Jednak nagle pojawia się Tin.
- Tęskniłam za tobą Tin- rzuciłam się jej na szyje. Ale po chwili mocno mnie od siebie odepchnęła i uśmiechnęłam się szyderczo
-z kimś mnie pomyliłaś kwiatuszku-
- Nie żartuj sobie ze mnie... Po tym wszystkim co się między nami wydarzyło...- zrobiłam się czerwona ma myśl o tej nocy.
- martwiłam się bo długo cię nie było...zamieszka​my tutaj razem...w jednym pokoju
-powiedziałam, z kimś mnie mylisz- zamachnęła się raniąc mnie w policzek
- znów straciłaś pamięć?- domyślam się że nie są to żarty. - To ja Asami!- Tin na sekundę osłupiała. ale po chwili ten okropny wyraz twarzy powrócił i znów machnęłam mieczem, tym razem rana była głęboka i sowicie opływała krwią, całe moje ramie przybrało kolor czerwieni. Następnie wstrząsnęła mną fala bólu wywołana przez dziewczynę. Upadłam na ziemię i chciałam się ranny. Pode mną była kałuża krwi.
- Tinea to ja Asami! Kocham cię i ty mnie też. Wiem o tobie dużo. Twoja dusza jest połączona ze smokiem byś przeżyła! Dobrze walczysz o jesteś ode mnie silniejsza. Uratowałaś mnie, przed śmiercią! Bym mogła walczyć ale nie z tobą!
-daruj sobie te tkliwe scenki. to cie nie uchroni od śmierci- zaśmiała się iście diabelnie
- To nie jest scenka! I nie pozwolę byś zapomniała!- wstałam i machnęłam ręką przed nią ukazała się chmurka i na niej wszystkie me wspomnienia z nią także ta noc...zrobiłam się czerwona.
- Aniołowie nie kłamią to pierwsza nasza zasada- jej chwilowe oszołomienie zniknęło po niedługim czasie, a ja straciłam wzrok przez jej zaklęcie. Skuliłam się na podłodze.
-mówiłam ci! to nic nie da!- wydarła się i wywołałam u niej chwilową ślepite.
-giń! suko!- wypluła te słowa unosząc dłoń do zadania ciosu
w ostatniej chwili coś powstrzymało ją. Z nią stał Will trzymając ciało Xsawiera, najwyraźniej demon usiłował zapanować nad jej ciałem.
Znów mogłam widzieć. Wstałam a w oczach miałam łzy. Ona naprawdę chciała mnie zabić...użyłam mocy a moje ranny szybko się zagoiły.
- Tin...dlaczego?-​ z trudem powstrzymywałam kaskadę łez.
-Nie znam cie, nie znam żadnego z was- wakneła -a ty wypier****j z mojego ciała, jest za małe na 3 dusze- coś nagle ryknęło i dusza Xsawiera powróciła do swojego ciała. Cienie zaczęły się wić czym przygwoździły chłopców do ściany. Tin znów złapała za miecz i zaczął powoli do mnie podchodzić
-Zdychaj- Jej ręka zatrzymała się tuż przy mojej szyi. Patrzyłam na nią z smutkiem i nadzieją w oczach.
-K***a!- krzyknęła mocno uderzając pescią w ścianę aby rozładować frustracje, pozostawiając wgłębienie w ścianie
-Coś ty mi zrobiła? Kim jesteś?- wrzeszczała to niemal ze łzami w oczach- O co tu chodzi?!
-Tin ja ciebie ko- zaczęłam mówić ale mi przerwała
-Wypier***j z tymi kłamstwami!- złapała mnie za szyje uniosłam lekko nad ziemie, patrząc głęboko w oczy
-Co to do k***y nędzy jest grane?!- cisnęła mną ze złością na ziemie. Szał na tyle ją zaślepił że spuściłam tamtych dwóch i jeden z nich wykręcił jej ręce do tyłu aby nie mogła się ruszyć. Nie wyrywała się. Patrzyłam tylko na mnie. Po chwili wyrwała się i wyleciała przez okno.
- Zostańcie, ja się nią zajmę!- powoli mój oddech powracał. Uniosłam się i poleciałam za nią.
- Tin ja nie kłamie! Głupia jesteś!- krzyknełm za nią. Po chwili się zdenerwowałam i oślepiłam ją światłem. Wylądowała na ziemi a ja za nią
- Uspokój się! Co mam zrobić byś mi uwierzyła?
przy mojej piersi pojawił się ostry szpikulec z cienia. Uspokoiłam oddech.
-wiesz co to potwór?- zapytała całkowicie ignorując to co mówiłam -człowiek, a szczególnie tez zły- przebiła mnie tym kolcem, uśmiechnęła się szeroko
-zrozum, kłamstwo nie popłaca- skupiła nieco cienia na moich stopach po chwili je zmiażdżyła. Następnie połamała mi skrzydła
-jeśli umiesz się uleczać lepiej zrób to szybko, bo zaraz się wykrwawisz- mówiąc to zaczęła rozszerzacz kolec, pozostawiając wielka ranę, powstrzymywałam krzyki
-dobranoc...- syknęła z diabelnym uśmieszkiem. Obraz zaczął robić się nie wyraźny, powoli się leczyłam dając ukojenie memu ciału. Odleciała...ja usiadłam i zamknęłam oczy.
- Panie Boże miej mnie w swej opiece!- potem przebiłam się swoim mieczem... Moje ciało się wyleczyło a dusza powróciła na swoje miejsce. Wstalam i się rozciągnęłam. Mnie tak łatwo nie da się zabić. Uniosłam się w powietrze. I rozejrzałam za Tin... Poczułam jedynie jej energie i ruszyłam za jej śladem. Było to dość dziwne miejsce. Usiadłam niedaleko i czekałam...sama nie wiem na co 


<Tinea?>

Brak komentarzy: