-NIEEEEEEE!!!!!!!!!!-krzyknąłem
i wyrwałem się Willowi.
Zacząłem biegać po domu,
jak wariat, wywracałem wszystko. Will oczywiście mnie gonił.
-Choć tu!-powiedział
i złapał mnie za kołnierz.
Wsadził mnie do wanny. W
ciuchach. Wyszedłem szybko z wanny do której zaczęła lać się woda i przywarłem
do ściany.
-Musisz się
umyć!-powiedział Will.
-Nie!-powiedziałem.
-Dlaczego, nie?
-Bo nie lubię wody!
-Dlaczego?
-Moim żywiołem jest
ogień, to chyba logiczne? Jak jestem w wodzie tracę swoją moc. Potem chodzę i
mówię, jakbym się upił.
-No ale musisz się
umyć. Rozbierz się i wskakuj do wanny. Ja ci przyniosę jakąś piżamę. Przy
okazji posprzątam.
Will wyszedł i zamknął
drzwi na klucz. Rozebrałem się i powoli wszedłem do wanny. Żeby było miło,
nalałem sobie wrzątku. Jakoś to zniosę we wrzątku. Wlałem coś żeby był bąbelki.
Rozlałem trochę na podłogę. E, tam. Chyba wlałem z pół butelki płynu do wody.
Wanna była pełna. Woda wciąż leciała. Po kilku minutach zalałem całą łazienkę.
Zakręciłem szybko wodę. Wszędzie były bańki i piano. Will będzie zły...Naglę
mój braciszek wbił do łazienki. Przewrócił się. Wstał.
-Kurwa, coś ty
narobił?!-zapytał.
-Mały
wypadek...-odpwiedziałem.
<Willuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz