Staruszek
zaczął iść w stronę wyjścia. Złapałem go za rękę i zmusiłem, żeby odwrócił się
w moją stronę. Facet popatrzył na mnie pytająco.
- Wiesz...
Dzięki. Dzięki, że mu pomogłeś. - Spojrzałem na niego. On wyrwał rękę z mojego
uścisku i odwrócił się z powrotem.
- Jasne. Nie
ma za co. - Mruknął.
Wszedłem do
Willa. W pokoju parę rzeczy spłonęło... Chłopak spał na łóżku. Nie wyglądał
zbyt dobrze. Na jego czole zaczęły się pokazywać kropelki potu. Bałem się o
niego, ale bardziej z tego powodu, że to znowu przeze mnie... Gdyby tylko nie
był takim idiotą to wszystko było by dobrze. Will zaczął otwierać oczy.
Złapałem go za rękę. Od razu zwrócił wzrok ku mnie. Źrenice mu się rozszerzyły.
- Dziadek!
Dziadek ty żyjesz!? - Zaczął się wydzierać. Spojrzałem na niego zaskoczony...
No tak. Staruszek coś tam mówił o majaczeniu i amnezji... Will zaczął się
podnosić, ale nie wychodziło mu to najlepiej.
- Nie ruszaj
się. - Powiedziałem i położyłem go z powrotem. Usiadłem n stołku obok łóżka i
patrzyłem na niego.
- Dziadku,
wiesz co? - Zaczął. - Poznałem takiego kolesia... hahhahaha... on chyba się we
mnie zakochał! - Zaczął się śmiać i w ogóle... ja zrobiłem się trochę czerwony,
ale nic nie powiedziałem.
- Nawet już
się zaczął do mnie dobierać! - Przerwał na chwilę. Westchnął i mówił dalej. -
Ale ja muszę go ratować... wiesz on ma swój honor i pewnie by było słabo jakby
go stracił. - Znowu zaczął się śmiać. - Ja już go nie mam, więc nie mam się
czym martwić! - Odwrócił głowę w moją stronę. - Dziadku... jesteś do niego
strasznie podobny... - Zamknął oczy i zasnął. Uśmiechnąłem się do siebie. No proszę...
Ten idiota bez uczuć się o mnie martwił. Jak miło. Oparłem głowę o brzeg łóżka
i także zasnąłem, nadal trzymając dłoń Willa.
<Willuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz