Nie do końca rozumiałem co do mnie mówiła... Bała się ludzi?
Demonów? Aniołów? W oczach zalśniły jej łzy. Wyglądała teraz na taką drobną i
kruchą... Przysunąłem ją do siebie i mocno objąłem. Miałem splątane myśli.
Jednocześnie czułem, że ta dziewczyna jest moim wrogiem, ale nie potrafiłem
zrobić jej krzywdy... nie potrafiłem jej nie współczuć.
- Tu nie masz się czego bać. - Zacząłem. - W moim zamku panują
zasady. Po pierwsze nie krzywdzimy nikogo kto w nim mieszka, albo się w nim
znajduję... Nie ważne kim byś nie była, my i tak ciepło cię przyjmiemy. -
Zamyśliłem się trochę... Poczułem, że dziewczyna się trochę rozluźnia. O dziwo
nie odpychała mnie od siebie. - A jeśli chodzi o mnie... to może i jestem
demonem, ale nie z wyboru... i nie w 100% - odchrząknąłem. - Oczywiście nikt o
tym nie wie, więc zatrzymaj to proszę dla siebie...
<Asami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz