Jak oni bezmyślnie i chaotycznie
działali, moje wygłupianie się jest jednym, ale drugim jest to by
działać.
- Koniec tej zabawy, wy mi nie pomożecie.- mruknąłem i odwróciłem się na pięcie.
Nawet nie chciało mi się wierzyć że ten gad go znajdzie, czułem, że tutaj Bóg maczał w tym swoje palce, przydałoby się znaleźć Asami, ona mi pewnie bardziej pomoże.
I do tego ta idiotka wymordowała wszystkich wojowników! Przecież mogliśmy się czegoś dowiedzieć! Ale nie... Bo trzeba kogoś zarżnąć, nie?
A mnie nazywają idiotą.
- Will zaczekaj, zaraz coś wykombinujemy.- Cień się chyba przejął...
- Zostaw go, niech idzie szczyl jeden.
Zszedłem na dół i zawołałem Samuela.
- Tak, Panie?- zjawił się przy mnie.- Czy mógłbym wiedzieć co się tu dzieje?
- Tak, ktoś wdarł się do zamku i jestem pewny, że znów przyjdą, pożycz mi ciuchy służącego.
- Już się robi.- ukłonił się i oddalił.
Będę musiał działać szybko, na szczęście wychowywałem się pod płachtą zbrodni więc nauczyłem się wielu rzeczy, których na co dzień nie pokazuje.
Znów wlazłem na górę i stanąłem przed Kariką.
- Zajmij się tymi wojownikami w bibliotece, ma ich tam nie być, tej klatki też, potem się schowajcie i pozwólcie mi działać. Mam plan, dzięki któremu czegoś się dowiemy.
- Wytłumacz nam wszystko!- krzyknęła dziewczyna.
- Nie. Róbcie to co powiedziałem.
Odwróciłem się i poszedłem do Samuela on dał mi ciuchy sługi. Była to biała koszula, czarne spodnie i czarna kamizelka, wyglądałem w tym trochę jak lokaj. Obgadałem wszystko z Samuelem i pozostało tylko czekać, cieszyłem się, że Karika i Cień nie dyskutowali, bo przez to by mi wszystko utrudnili.
Czekaliśmy godzinę, dwie, trzy i gdy już zaczynało się ściemniać do zamku weszli nowi żołnierze, nie wiedziałem, dlaczego ale jakoś nie przejmowali się tym, że ich kolegów tu nie ma, po prostu się zadomowili.
W pomieszczeniu sług, w którym się znajdowałem zabrzmiał dzwonek, Samuel skinął mi, że pójdzie pierwszy, niedługo wrócił z siniakiem na policzku.
- Są bardzo wymagający Panie, jest ich około trzydziestu, chcą by im przynieść dziczyznę.
Przytaknąłem i poszedłem do kuchni, pora zacząć mój plan, muszę zachować czujność i mieć pod kontrolą swój charakter, muszę zachowywać się poważnie. Wziąłem wielką tacę z dziczyzną którą przygotowali kucharze i zaniosłem ją do wojowników.
- O a tamten gdzie? Przestraszył się?- jeden z facetów się wyszczerzył.
Postawiłem dani na stole i ukłoniłem się.
- Nie Panie, chciałem go wyręczyć, życzę smacznego.
- Ty, czekaj, jak cię zwą?
- Mam na imię Tom, Panie.
- ładny jesteś, zgłoś się potem do mnie.- wszyscy ryknęli śmiechem, a mnie zemdliło.
- Tak, Panie.
Ukłoniłem się jeszcze raz i poszedłem do kuchni, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego, chciało mi się rzygać na samą myśl o tym facecie, nalałem sobie szklankę wody i wypiłem ją duszkiem. Trzeba przez to jakoś przebrnąć...
Faceci skończyli jeść, Samuel posprzątał po ich posiłku, a ja tak jak mi nakazano zgłosiłem się do tego oblecha, był trochę wyższy ode mnie, a jego morda wręcz odpychała. Powiedział bym podszedł do niego i usiadł mu na kolanach, oczywiście tak zrobiłem.
- Piękny jesteś.- szepnął mi do ucha.
Nie odpowiedziałem, musiałem poczekać na dobry moment.. Wojownik zaczął mi wsuwać rękę za koszulę i miałem tego dość, zawsze to było dla mnie takie łatwe, a teraz przychodziło mi to z wielką trudnością. Jednym ruchem wyjąłem sztylet z kieszeni i poderżnąłem mu gardło, cicho i zwinnie czyli tak jak lubię~!
Zimne truchło opadło bezwładnie na fotel, rozebrałem go szybko i ubrałem się w jego zbroję, dobrze, że ci goście mają też maski, bo tak to szybko by mnie rozpoznali. Zbroja była cała biała i trochę za duża, ale dosyć swobodnie mi się w niej chodziło.
Włożyłem maskę i swobodnie poszedłem do biblioteki, leżało tu już parę trupów, czyli nie posłuchali mnie do końca...
Nagle skoczyła na mnie Karika i chciała ugodzić nożem.
- Przestań wariatko, to ja!- krzyknąłem, a ona się zatrzymała.
- William?
- A kto kurwa? Złaź ze mnie bo ciężka jesteś!
Dziewczyna zsunęła się ze mnie i pomogła wstać, zdjąłem maskę i odetchnąłem.
- Mój plan polega na tym, by zabić ich od środka, musimy zgarnąć jak najwięcej informacji, zakładajcie te zbroje.- wskazałem na trupy.- I idziemy, jak coś z nich wydobędziecie to wtedy dopiero zabijacie. Można stosować tortury.- uśmiechnąłem się.
[Karika? Cień? A może Asami?]
- Koniec tej zabawy, wy mi nie pomożecie.- mruknąłem i odwróciłem się na pięcie.
Nawet nie chciało mi się wierzyć że ten gad go znajdzie, czułem, że tutaj Bóg maczał w tym swoje palce, przydałoby się znaleźć Asami, ona mi pewnie bardziej pomoże.
I do tego ta idiotka wymordowała wszystkich wojowników! Przecież mogliśmy się czegoś dowiedzieć! Ale nie... Bo trzeba kogoś zarżnąć, nie?
A mnie nazywają idiotą.
- Will zaczekaj, zaraz coś wykombinujemy.- Cień się chyba przejął...
- Zostaw go, niech idzie szczyl jeden.
Zszedłem na dół i zawołałem Samuela.
- Tak, Panie?- zjawił się przy mnie.- Czy mógłbym wiedzieć co się tu dzieje?
- Tak, ktoś wdarł się do zamku i jestem pewny, że znów przyjdą, pożycz mi ciuchy służącego.
- Już się robi.- ukłonił się i oddalił.
Będę musiał działać szybko, na szczęście wychowywałem się pod płachtą zbrodni więc nauczyłem się wielu rzeczy, których na co dzień nie pokazuje.
Znów wlazłem na górę i stanąłem przed Kariką.
- Zajmij się tymi wojownikami w bibliotece, ma ich tam nie być, tej klatki też, potem się schowajcie i pozwólcie mi działać. Mam plan, dzięki któremu czegoś się dowiemy.
- Wytłumacz nam wszystko!- krzyknęła dziewczyna.
- Nie. Róbcie to co powiedziałem.
Odwróciłem się i poszedłem do Samuela on dał mi ciuchy sługi. Była to biała koszula, czarne spodnie i czarna kamizelka, wyglądałem w tym trochę jak lokaj. Obgadałem wszystko z Samuelem i pozostało tylko czekać, cieszyłem się, że Karika i Cień nie dyskutowali, bo przez to by mi wszystko utrudnili.
Czekaliśmy godzinę, dwie, trzy i gdy już zaczynało się ściemniać do zamku weszli nowi żołnierze, nie wiedziałem, dlaczego ale jakoś nie przejmowali się tym, że ich kolegów tu nie ma, po prostu się zadomowili.
W pomieszczeniu sług, w którym się znajdowałem zabrzmiał dzwonek, Samuel skinął mi, że pójdzie pierwszy, niedługo wrócił z siniakiem na policzku.
- Są bardzo wymagający Panie, jest ich około trzydziestu, chcą by im przynieść dziczyznę.
Przytaknąłem i poszedłem do kuchni, pora zacząć mój plan, muszę zachować czujność i mieć pod kontrolą swój charakter, muszę zachowywać się poważnie. Wziąłem wielką tacę z dziczyzną którą przygotowali kucharze i zaniosłem ją do wojowników.
- O a tamten gdzie? Przestraszył się?- jeden z facetów się wyszczerzył.
Postawiłem dani na stole i ukłoniłem się.
- Nie Panie, chciałem go wyręczyć, życzę smacznego.
- Ty, czekaj, jak cię zwą?
- Mam na imię Tom, Panie.
- ładny jesteś, zgłoś się potem do mnie.- wszyscy ryknęli śmiechem, a mnie zemdliło.
- Tak, Panie.
Ukłoniłem się jeszcze raz i poszedłem do kuchni, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego, chciało mi się rzygać na samą myśl o tym facecie, nalałem sobie szklankę wody i wypiłem ją duszkiem. Trzeba przez to jakoś przebrnąć...
Faceci skończyli jeść, Samuel posprzątał po ich posiłku, a ja tak jak mi nakazano zgłosiłem się do tego oblecha, był trochę wyższy ode mnie, a jego morda wręcz odpychała. Powiedział bym podszedł do niego i usiadł mu na kolanach, oczywiście tak zrobiłem.
- Piękny jesteś.- szepnął mi do ucha.
Nie odpowiedziałem, musiałem poczekać na dobry moment.. Wojownik zaczął mi wsuwać rękę za koszulę i miałem tego dość, zawsze to było dla mnie takie łatwe, a teraz przychodziło mi to z wielką trudnością. Jednym ruchem wyjąłem sztylet z kieszeni i poderżnąłem mu gardło, cicho i zwinnie czyli tak jak lubię~!
Zimne truchło opadło bezwładnie na fotel, rozebrałem go szybko i ubrałem się w jego zbroję, dobrze, że ci goście mają też maski, bo tak to szybko by mnie rozpoznali. Zbroja była cała biała i trochę za duża, ale dosyć swobodnie mi się w niej chodziło.
Włożyłem maskę i swobodnie poszedłem do biblioteki, leżało tu już parę trupów, czyli nie posłuchali mnie do końca...
Nagle skoczyła na mnie Karika i chciała ugodzić nożem.
- Przestań wariatko, to ja!- krzyknąłem, a ona się zatrzymała.
- William?
- A kto kurwa? Złaź ze mnie bo ciężka jesteś!
Dziewczyna zsunęła się ze mnie i pomogła wstać, zdjąłem maskę i odetchnąłem.
- Mój plan polega na tym, by zabić ich od środka, musimy zgarnąć jak najwięcej informacji, zakładajcie te zbroje.- wskazałem na trupy.- I idziemy, jak coś z nich wydobędziecie to wtedy dopiero zabijacie. Można stosować tortury.- uśmiechnąłem się.
[Karika? Cień? A może Asami?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz