-Myśli że ich
pokonasz?-zapytałem-Karika zaraz tu będzie i nam pomoże. Musimy ich wyprowadzić
w pole. Mam plan...
-Ja też mam plan.
Zioniesz na nich ogniem i już!-powiedział William.
-To nie jest plan. To
raczej bezmyślne działanie. Najpierw Karika otworzy nam drzwi do pałacu.
Wejdziemy. Przyczaimy się w bibliotece. Ty ich tam zwabisz. Karika zatrzyma dla
nich czas. Ta wroga demonica pewnie będzie się zajmować Xsawierem. Wojowników
będziemy mieć z głowy. Znajdziemy tą demonice i ją zabijemy.
-No tak. Plan dobry.
Tylko jest taki szczegół...jesteś olbrzymim smokiem! Oni cię zauważą!
-Kto powiedział że
będę smokiem.
-Ey?
Zmieniłem się w Upadłego
Anioła.
-To ty tak
potrafisz?!-zapytał William.
-Tak. Choć lepiej
Karika zaraz otworzy bramę.
Stanęliśmy pod bramą która
natychmiast się otworzyła. Zobaczyliśmy Karike.
-Właźcie!-powiedziała
Karika.
Weszliśmy do środka.
Pobiegliśmy do biblioteki.
-Dobra to
ja...-zaczął William.
-Zamknij się-ucieła
Karika-Najpierw pułapka!
-Dobra, dobra...
Karika zawiesiła nad
drzwiami magiczną klatkę. Cała z mrocznej magii.
-Zwab
strażników-powiedziałem.
William pobiegł. Po chwili
biegł z krzykiem do biblioteki. Zatrzymał się miedzy regałami. Do biblioteki
wpadli żołnierze. Magiczna klatka spadła na żołnierzy. Karika sprawiła że
wojownicy zatrzymali się. Nie ruszali się zupełnie. Karika podeszła do jednego
i przebiła jego ciało kosturem. Ucierpiało jeszcze kilku w ten sposób. Karika
napiła się trochę krwi. Potem ruszyliśmy korytarzem. Ja prowadziłem, bo tylko
ja wiedziałem gdzie jest Xsawier.
-Nie ma go tu-powiedziałem.
-Co?!-krzyknął
Will-Pół godziny tu łazimy i ty teraz mówisz że go tu nie ma?!
-On ciągle zmienia
pozycje. Scarlet użyła wyższej magii żebyśmy nie wiedzieli gdzie jest.
Znajdę go ale to potrwa.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz