Musiałem się uspokoić, jednak strasznie się martwiłem o Asami.
Przestudiowałem całe anielskie prawo i zam każdy paragraf na pamięć.
-Jestem Siva kuzyn Asami. A to jest Zico...demon...- na te same słowo aż
mnie krew zalewała. Nagle do pokoju wpadła jedna z służących.
-Panicz Siva...- oniemiała na mój widok, no racja dawno mnie tutaj nie było.
-Witaj, nie martw się nic nie zniszczą, zrób tylko mocną kawę z dużą
ilością cukru.- machnąłem ręką by ją pogonić. Usiadłam na fotelu i
wszystko powoli analizowałam. Wiedziałem gdzie ona jest zamknięta,
niestety ale jest to miejsce bardzo dobrze szczerzone.
-Wiesz gdzie jest Asami?- zapytała mnie smocza dziewczyna. Ja pokiwałem potwierdzająco głową.
-Tak w centrum gdzie znajdują się sądy najwyższe.- westchnąłem ciężko.
-Za bardzo się wyróżniacie...- zamieniłem się w anioła i poszedłem po białe ubrania.
-Macie ubierzcie się w to!-
<Xsaw, Will, Zico, Tin?>
niedziela, 26 stycznia 2014
sobota, 4 stycznia 2014
Od Williama c.d Tiney & Sivy
Przez to całe zmęczenie straciłem rachubę, najpierw ten duch, potem porwanie Asami, potem ci dwaj goście których widzę pierwszy raz w życiu... Chociaż tego z czarnymi włosami skądś kojarzę, tylko za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć, a to dziwne bo miałem znakomitą pamięć, zwłaszcza do twarzy. Następnie znaleźliśmy się w jakimś domu, nie mogłem skupić się na szczegółach bo oczy mi się zamykały, a głowa co chwila opadał mi do przodu lub na bok. Było to strasznie denerwujące, nie miałem możliwości obejrzenia dokładnie wszystkich rzeczy. Czułem jednak na sobie wzrok tego chłopaka z czarnymi włosami.
- Xsewuś~...- pociągnąłem go za rękaw, szedł przy mnie trzymając mnie za rękę.- Ja chyba nie wytrzymam~... Zaraz zasnę... Potrzebuję kawy, najlepiej dwóch, albo trzech~...
- Skąd ja ci tutaj mam wziąć kawę? Ale masz rację musimy sobie zrobić przerwę i coś zaplanować.
Wszyscy oprócz Sivy przyznali mu rację, ale jak wytłumaczyliśmy mu, że działanie na żywioł będzie błędem to zgodził się zrobić krótką przerwę.
Strasznie chciałem uratować Asami, była dla mnie jak siostra i martwiłem się o nią, więc jak tylko wypiję kawę to od razu zbieram się by jej szukać.
Weszliśmy do jakiegoś salonu czy czegoś i usiedliśmy na wielkiej kanapie. Poczułem przyjemną miękkość i od razu oczy mi się zamknęły i głowa poleciała do boku. Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak wymęczony, jestem w stanie nie spać przez cztery dni i normalnie funkcjonować, ale teraz czuję się jakbym nie spał od półtora tygodnia.
- Will, nie śpij.- Tin znów sprawiła, że poczułem ból.
Od razu otworzyłem oczy i zacząłem je przecierać.
- Potrzebuje trzech mocnych kaw z dużą ilością cukru~. Zrobi mi ktoś? I jakie mamy zamiary~? I kim wy jesteście~?- wskazałem na białowłosego i czarnowłosego.
[ktoś?]
- Xsewuś~...- pociągnąłem go za rękaw, szedł przy mnie trzymając mnie za rękę.- Ja chyba nie wytrzymam~... Zaraz zasnę... Potrzebuję kawy, najlepiej dwóch, albo trzech~...
- Skąd ja ci tutaj mam wziąć kawę? Ale masz rację musimy sobie zrobić przerwę i coś zaplanować.
Wszyscy oprócz Sivy przyznali mu rację, ale jak wytłumaczyliśmy mu, że działanie na żywioł będzie błędem to zgodził się zrobić krótką przerwę.
Strasznie chciałem uratować Asami, była dla mnie jak siostra i martwiłem się o nią, więc jak tylko wypiję kawę to od razu zbieram się by jej szukać.
Weszliśmy do jakiegoś salonu czy czegoś i usiedliśmy na wielkiej kanapie. Poczułem przyjemną miękkość i od razu oczy mi się zamknęły i głowa poleciała do boku. Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak wymęczony, jestem w stanie nie spać przez cztery dni i normalnie funkcjonować, ale teraz czuję się jakbym nie spał od półtora tygodnia.
- Will, nie śpij.- Tin znów sprawiła, że poczułem ból.
Od razu otworzyłem oczy i zacząłem je przecierać.
- Potrzebuje trzech mocnych kaw z dużą ilością cukru~. Zrobi mi ktoś? I jakie mamy zamiary~? I kim wy jesteście~?- wskazałem na białowłosego i czarnowłosego.
[ktoś?]
Od Sivy c.d Zico
Szedłem
ze spokojem korytarzem, Zico bo tak nazywał się ten demon wlókł się za mną.
Nasłuchiwałem tylko, bo chciałem szybko go oddać Xsawierowi i iść spać. nagle
usłyszałem jakieś dźwięki z pokoju. Podeszłem i otworzyłem drzwi.
-Tutaj jest William.- zwróciłem się do demona który szybko wbiegł do komnaty. Po chwili rozejrzałem się i zauważyłem wściekłą Tinea
-Co się stało? Gdzie jest Asami-chan?- spanikowałem. Gdy chodziło o Asami, okazywałem emocje.
-Zabrali ją do nieba. Mówili coś o sądzie i karze za złamanie prawa...- powiedziała Tinea. Ja zesztywniałem, a w oczach miałem łzy.
-Asami-chan? Dowiedzieli się o Asami-chan...- aż się trząsłem.
-Siva powiedz co to oznacza?- powiedział Xsawier.
-Debile! Oni chcą ją zabić!!! Dowiedzieli się o was. U nas zakazane są związki homoseksualne i tak to się kończy gdy aniołowie łamią tak ważne zasady.- warknąłem. Zamieniłem się w anioła.
-Lecimy do nieba!- skupiłem się i wypowiedziałem magiczną formułkę. Od razu przed nami pojawiły się małe drzwi do świata aniołów.
-Przecież nie możemy przejść przez bramę.- powiedziała Tinea.
-To nie jest brama tylko prywatne przejście mojej matki do świata śmiertelników.- otworzyłem je i kazałem wszystkim wejść. Od razu znaleźliśmy się w domu mojej matki, na całe szczęście jej nie było.
-Jak ja nie lubię tego miejsca...- mruknąłem.
<Zico, Will, Xsawier, Tinea?>
-Tutaj jest William.- zwróciłem się do demona który szybko wbiegł do komnaty. Po chwili rozejrzałem się i zauważyłem wściekłą Tinea
-Co się stało? Gdzie jest Asami-chan?- spanikowałem. Gdy chodziło o Asami, okazywałem emocje.
-Zabrali ją do nieba. Mówili coś o sądzie i karze za złamanie prawa...- powiedziała Tinea. Ja zesztywniałem, a w oczach miałem łzy.
-Asami-chan? Dowiedzieli się o Asami-chan...- aż się trząsłem.
-Siva powiedz co to oznacza?- powiedział Xsawier.
-Debile! Oni chcą ją zabić!!! Dowiedzieli się o was. U nas zakazane są związki homoseksualne i tak to się kończy gdy aniołowie łamią tak ważne zasady.- warknąłem. Zamieniłem się w anioła.
-Lecimy do nieba!- skupiłem się i wypowiedziałem magiczną formułkę. Od razu przed nami pojawiły się małe drzwi do świata aniołów.
-Przecież nie możemy przejść przez bramę.- powiedziała Tinea.
-To nie jest brama tylko prywatne przejście mojej matki do świata śmiertelników.- otworzyłem je i kazałem wszystkim wejść. Od razu znaleźliśmy się w domu mojej matki, na całe szczęście jej nie było.
-Jak ja nie lubię tego miejsca...- mruknąłem.
<Zico, Will, Xsawier, Tinea?>
piątek, 3 stycznia 2014
Od Zico c.d Sivy
Stałem jak słup przez chwilę wlepiając wzrok w kawałek ciasta na
talerzu. Potem spojrzałem na blondyna, stojącego bokiem do mnie i tacę,
którą trzymał w ręku. Ciasto znikało z niej błyskawicznie kawałeczek po
kawałeczku, aż w końcu zostało mu tyle samo co mi.
- Umazałeś się czekoladą. - Powiedziałem dłubiąc łyżeczką w piance.
Chłopak spojrzał na mnie spode łba, a początkowo świecące się w jego oczach iskierki, przybrały postać płomieni. Jego twarz przybrała kamienny wyraz. Wyglądał jak betonowy bożek opętany przez szatana.
Spanikowałem i palnąłem pierwsze lepsze słowo jakie wpadło mi do głowy.
- Słodko to wygląda. - "Nie wieże w swoją głupotę''- T-to znaczy to ciasto...Wygląda na słodkie.- Wlepiłem wzrok w talerz i szybko wsadziłem sobie łyżeczkę ciasta do buzi. Było pyszne, ten kto je upiekł naprawdę musi się na tym znać.
Nagle przypomniało mi się o bracie. "Może on coś o nim wie?" Podniosłem wzrok. Ten dalej był pochłonięty jedzeniem, nie zwracał na mnie zbyt wielkiej uwagi.
- Słyszałeś może o Williamie? Jest moim bratem. Poszukuję go od 3 lat, mimo to, zdołałem dowiedzieć się tylko tyle, że mieszka z niejakim Xawierem. - Próbowałem przybrać bardzo oficjalny ton, by anioł zwrócił na niego uwagę i właśnie tak się stało. Podniósł głowę z nad tacy.
- Xawier jest panem tego zamku. - Znowu zaczął jeść. Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia i podskoczyłem w miejscu. Nie ukrywam, że byłem dość mocno podekscytowany. "Nareszcie go znalazłem".
Odstawiłem talerz na blat, podziękowałem za posiłek lekkim skinieniem głowy i ruszyłem w stronę wyjścia z kuchni.
- Pójdę poszukać pana domu, mój brat może być z nim. Na pewno mnie pozna, mam pewną rzecz, którą uwielbiał w dzieciństwie, akurat trzymałęm ją w ręce, gdy zostaliśmy rozdzieleni. - Nie wiem po co właściwie mówiłem o tym aniołowi. Widać było, że nie jest przyjaźnie nastawiony do demonów i chętnie by mnie zabił. Albo raczej spróbowałby zabić. Ten jednak patrzył się na mnie ze skupieniem, jak by chciał przeczytać moje wszystkie myśli jak z jakiejś książki.
- Wiem gdzie jest Xawier - Odparł poważnym wciąż głosem, zostawiając na stole pustą tacę po cieście. Wstał z miejsca przeciągając się leniwie.
- A mógł byś mnie zaprowadzić do niego? - Spytałem nie pewnie. "Na pewno nie ma na to ochoty, pewnie chce sobie ze mnie porobić jaja. Jeśli nie może mnie zabić, to chociaż sobie pożartuje" Chłopak podszedł do drzwi i przyjrzał się pokojowi za nimi.
- Powienienem Cię zabić, tak nakazują zasady, ale jest ustalone, że w tym zamku mogą mieszkać przedstawiciele różnych ras, więc tym razem przymknę oko na to, że jesteś demonem. - Blondyn popatrzył na mnie znacznie łagodniej niż na początku, machnął ręką na znak, że mam iść za nim i ruszył powoli przed siebie, rozglądając się na wszystkie strony.
[Siva?] [Sorry że tak długo, ale nie mam weny ;( ]
- Umazałeś się czekoladą. - Powiedziałem dłubiąc łyżeczką w piance.
Chłopak spojrzał na mnie spode łba, a początkowo świecące się w jego oczach iskierki, przybrały postać płomieni. Jego twarz przybrała kamienny wyraz. Wyglądał jak betonowy bożek opętany przez szatana.
Spanikowałem i palnąłem pierwsze lepsze słowo jakie wpadło mi do głowy.
- Słodko to wygląda. - "Nie wieże w swoją głupotę''- T-to znaczy to ciasto...Wygląda na słodkie.- Wlepiłem wzrok w talerz i szybko wsadziłem sobie łyżeczkę ciasta do buzi. Było pyszne, ten kto je upiekł naprawdę musi się na tym znać.
Nagle przypomniało mi się o bracie. "Może on coś o nim wie?" Podniosłem wzrok. Ten dalej był pochłonięty jedzeniem, nie zwracał na mnie zbyt wielkiej uwagi.
- Słyszałeś może o Williamie? Jest moim bratem. Poszukuję go od 3 lat, mimo to, zdołałem dowiedzieć się tylko tyle, że mieszka z niejakim Xawierem. - Próbowałem przybrać bardzo oficjalny ton, by anioł zwrócił na niego uwagę i właśnie tak się stało. Podniósł głowę z nad tacy.
- Xawier jest panem tego zamku. - Znowu zaczął jeść. Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia i podskoczyłem w miejscu. Nie ukrywam, że byłem dość mocno podekscytowany. "Nareszcie go znalazłem".
Odstawiłem talerz na blat, podziękowałem za posiłek lekkim skinieniem głowy i ruszyłem w stronę wyjścia z kuchni.
- Pójdę poszukać pana domu, mój brat może być z nim. Na pewno mnie pozna, mam pewną rzecz, którą uwielbiał w dzieciństwie, akurat trzymałęm ją w ręce, gdy zostaliśmy rozdzieleni. - Nie wiem po co właściwie mówiłem o tym aniołowi. Widać było, że nie jest przyjaźnie nastawiony do demonów i chętnie by mnie zabił. Albo raczej spróbowałby zabić. Ten jednak patrzył się na mnie ze skupieniem, jak by chciał przeczytać moje wszystkie myśli jak z jakiejś książki.
- Wiem gdzie jest Xawier - Odparł poważnym wciąż głosem, zostawiając na stole pustą tacę po cieście. Wstał z miejsca przeciągając się leniwie.
- A mógł byś mnie zaprowadzić do niego? - Spytałem nie pewnie. "Na pewno nie ma na to ochoty, pewnie chce sobie ze mnie porobić jaja. Jeśli nie może mnie zabić, to chociaż sobie pożartuje" Chłopak podszedł do drzwi i przyjrzał się pokojowi za nimi.
- Powienienem Cię zabić, tak nakazują zasady, ale jest ustalone, że w tym zamku mogą mieszkać przedstawiciele różnych ras, więc tym razem przymknę oko na to, że jesteś demonem. - Blondyn popatrzył na mnie znacznie łagodniej niż na początku, machnął ręką na znak, że mam iść za nim i ruszył powoli przed siebie, rozglądając się na wszystkie strony.
[Siva?] [Sorry że tak długo, ale nie mam weny ;( ]
Od Tiney c.d. Asami
Przez
chwile niewiedziałam co mam zrobić, Asami poprostu znikneła i jeszcze
powiedziała że da sobie rade! dobre sobie! Jak ja mam się nie martwić?!
Wyraźnie widziałam na jej twarzy strach. Rozłozyłam skrzydła i miałam wylecieć
w poszukiwaniu jej ale coś mnie zagle zatrzymało, Mocn szarpnięcie w tył.
Odwruciłam głowe, Will przydepnoł mój ogon żebym nie mogła odlecieć
-Jak masz zamiar niby tam się dostać? hm?- Zapytal
-Nie wiem! Mam to gdzieś! To na pewno nie było nic dobrego!- wtrwałam się przy okazji wywrając chłopaka.
-Czekaj!- Tym razem to Xsawier zgrodził mi droge
-Jeśli jeszcze raz spróbujecie mnie zatrzymać, siłą wymusze abyście mnie puścili!- zagroziłam. W okolicach moich dłoni pojawiła się czarna aura
-Chcemy ci pomuc! Nam równierz zależy na Asami!-
-To zamiast mnie zatrzymywać puście mnie!- warknełam
-Przestań!- Krzyknoł na mnie Xsawier -Jesteś pod wpływem emocji! Nie myslisz jasno!-
-No i?! Trzeba jej pomuc! Na wakacje jej nie zabrali!-
-A jak dostaniesz się do nieba?- powtórzył pytanie Will
-Asami już raz mnie tam zabrała, dostane się i drugi!-
-Nie jesteś aniołem nie wpuszczą cię- miał racje, mnie nawet w piekle by niechcieli
-Willl! Właśnie Will!- Krzyknełam olśniona nagła myślą, złapałam wycieńczonego Willa za fraki i uniosłam-Jest w tobie część Asami! Ty dasz rade nas wpuścić do środka!
<Will? Xsawier? Asami co u cb?>
-Jak masz zamiar niby tam się dostać? hm?- Zapytal
-Nie wiem! Mam to gdzieś! To na pewno nie było nic dobrego!- wtrwałam się przy okazji wywrając chłopaka.
-Czekaj!- Tym razem to Xsawier zgrodził mi droge
-Jeśli jeszcze raz spróbujecie mnie zatrzymać, siłą wymusze abyście mnie puścili!- zagroziłam. W okolicach moich dłoni pojawiła się czarna aura
-Chcemy ci pomuc! Nam równierz zależy na Asami!-
-To zamiast mnie zatrzymywać puście mnie!- warknełam
-Przestań!- Krzyknoł na mnie Xsawier -Jesteś pod wpływem emocji! Nie myslisz jasno!-
-No i?! Trzeba jej pomuc! Na wakacje jej nie zabrali!-
-A jak dostaniesz się do nieba?- powtórzył pytanie Will
-Asami już raz mnie tam zabrała, dostane się i drugi!-
-Nie jesteś aniołem nie wpuszczą cię- miał racje, mnie nawet w piekle by niechcieli
-Willl! Właśnie Will!- Krzyknełam olśniona nagła myślą, złapałam wycieńczonego Willa za fraki i uniosłam-Jest w tobie część Asami! Ty dasz rade nas wpuścić do środka!
<Will? Xsawier? Asami co u cb?>
Od Asami cd Tiney
Wróciliśmy
do zamku po meczącej walce z tym duchem. Na powitanie od razu wyskoczyła Tin
byłam lekko zdezorientowana i nic nie rozumiałam. Przytuliłam się do niej.
-Spokojnie już po wszystkim !- powiedziałam.
Nagle na środku pokoju pojawiła się dziura o błękitnych odcieniach.
-Asami zostaje zesłana do nieba i za złamanie prawa odbędzie się nad nią sąd najwyższy.- na te słowa pobladłam. Musieli się dowiedzieć że jestem z Tin.
Nagle dziura zaczęła mnie wchłaniać.
-Asami!- krzyknęła zdezorientowana dziewczyna.
-Nie martw się, bam radę!- powiedziałam i zniknęłam.
Od razu pojawiłam się w celi. Wiedziałam gdzie się znajduję, jestem w centrum nieba.
<Tinea, Xsawier, Will?>
-Spokojnie już po wszystkim !- powiedziałam.
Nagle na środku pokoju pojawiła się dziura o błękitnych odcieniach.
-Asami zostaje zesłana do nieba i za złamanie prawa odbędzie się nad nią sąd najwyższy.- na te słowa pobladłam. Musieli się dowiedzieć że jestem z Tin.
Nagle dziura zaczęła mnie wchłaniać.
-Asami!- krzyknęła zdezorientowana dziewczyna.
-Nie martw się, bam radę!- powiedziałam i zniknęłam.
Od razu pojawiłam się w celi. Wiedziałam gdzie się znajduję, jestem w centrum nieba.
<Tinea, Xsawier, Will?>
sobota, 28 grudnia 2013
Od Tiney c.d. Will'a
- Czemu mieliby sobie nie poradzić?- zapytałam z kpiną w głosie.
- Ale przecie...
- Co?- uniosłam brwi- To tylko duch, anioły i demony się takimi normalnie zajmują, sprowadzając je do nieba lub piekła- zachichotałam, w rzeczywistości martwiłam się nieco, to ja powinnam walczyć, nie Asami, ona jest na to za delikatna. Ale mi nie pozwoliła, bo bała się, że znów zaczną mnie męczyć te piekielne obrazy.
- Leć im pomóc.- popchnął mnie.
- Żebyś mógł sobie pospać? Wole zostać i walić cie po tej głupawej mordce jak będziesz przysypiał.- uśmiechnęłam się kąśliwie. Gdy mówiłam on znowu przymknął oczy, tym razem zamiast go walnąć chlusnęłam go zimną wodą.
- To już wolałem liścia!- krzyknął ledwo łapiąc oddech.
- A mnie się to podobało..
- Sadystka...- mruknął pod nosem.
- Co proszę? Pamiętaj, że teraz jesteś na mojej łasce, to ja ci robię za strażnika. Królewno.- dodałam wrednie, a on znów przysnął.
- Wstawaj!!!- wrzasnęłam mu do ucha.
- Kiedyś ci się zemszczę.- syknął, w odpowiedzi tylko poszerzyłam uśmiech. Nagle usłyszeliśmy głośny huk. Co jest? Nie powstrzymali go? Zerwałam się na równe nogi nasłuchując. Nagle równoczesny krzyk Asami i Xsawiera "Uwaga!" najprawdopodobniej duch im zwiał. W dłoni pojawił mi się miecz z cienia. A ten debil znów przysnął. Wywołałam słabą i krótką fale bólu u niego, ale wystarczyła aby go zbudzić
- Jak zaśniesz utnę ci łeb!- zagroziłam równocześnie rozglądając się na boki. Staruch mógł przecież przeniknąć przez ściany. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła anielica i demon. W ostatniej chwili powstrzymałam rękę przed zadaniem im ciosu.
- Wybaczcie, myślałam, że to on.- spuściłam garde widząc ich zakłopotane miny.
- Nie ma go tu?- rozejrzał się chłopak.
- Nie, a jak poszło?- zapytałam.
<Xsawier, Will, Asami?>
- Ale przecie...
- Co?- uniosłam brwi- To tylko duch, anioły i demony się takimi normalnie zajmują, sprowadzając je do nieba lub piekła- zachichotałam, w rzeczywistości martwiłam się nieco, to ja powinnam walczyć, nie Asami, ona jest na to za delikatna. Ale mi nie pozwoliła, bo bała się, że znów zaczną mnie męczyć te piekielne obrazy.
- Leć im pomóc.- popchnął mnie.
- Żebyś mógł sobie pospać? Wole zostać i walić cie po tej głupawej mordce jak będziesz przysypiał.- uśmiechnęłam się kąśliwie. Gdy mówiłam on znowu przymknął oczy, tym razem zamiast go walnąć chlusnęłam go zimną wodą.
- To już wolałem liścia!- krzyknął ledwo łapiąc oddech.
- A mnie się to podobało..
- Sadystka...- mruknął pod nosem.
- Co proszę? Pamiętaj, że teraz jesteś na mojej łasce, to ja ci robię za strażnika. Królewno.- dodałam wrednie, a on znów przysnął.
- Wstawaj!!!- wrzasnęłam mu do ucha.
- Kiedyś ci się zemszczę.- syknął, w odpowiedzi tylko poszerzyłam uśmiech. Nagle usłyszeliśmy głośny huk. Co jest? Nie powstrzymali go? Zerwałam się na równe nogi nasłuchując. Nagle równoczesny krzyk Asami i Xsawiera "Uwaga!" najprawdopodobniej duch im zwiał. W dłoni pojawił mi się miecz z cienia. A ten debil znów przysnął. Wywołałam słabą i krótką fale bólu u niego, ale wystarczyła aby go zbudzić
- Jak zaśniesz utnę ci łeb!- zagroziłam równocześnie rozglądając się na boki. Staruch mógł przecież przeniknąć przez ściany. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła anielica i demon. W ostatniej chwili powstrzymałam rękę przed zadaniem im ciosu.
- Wybaczcie, myślałam, że to on.- spuściłam garde widząc ich zakłopotane miny.
- Nie ma go tu?- rozejrzał się chłopak.
- Nie, a jak poszło?- zapytałam.
<Xsawier, Will, Asami?>
piątek, 27 grudnia 2013
Od Williama c.d Xsawiera
Cholera jasna! Teraz cię zabije!
Tylko odzyskam kontrolę! Zobaczysz! Wszyscy zobaczą.
Xsewuś unosił się coraz wyżej, a ja nie starałem się myśleć
o wysokości, uczepiłem się jak najmocniej umiałem i wtuliłem głowę w jego
pierś. Za wysoko, za wysoko! Cały zacząłem się trząść, ale nie chciałem wracać
na ziemię, bo wtedy znów bym stracił kontrolę nad ciałem.
- Will! Jak tam u ciebie?
- Xsewuś! Trzymaj mnie!- zerknąłem w dół, ale widząc tą
przepaść, znów wtuliłem się w pierś demona, ściskając w łapkach jego koszulę.-
Boję się… Ale nie chcę na dół.
- Jezu kochanie…- przycisnął mnie do siebie, przez co
poczułem się trochę bezpieczniej.- Nie puszczę cię nigdy! Kocham cię, kocham
cię, kocham cię z całego serca. Powiedz mi, co ty wymyśliłeś z tym zmienianiem
się, co?
- Bo ja myślałem, że nie pasuje ci moje zachowanie i
myślałem, że jesteś zły…
- Nie zmieniaj się, nigdy.- pocałował mnie w czoło.- A to,
że jestem czasem na ciebie zły to nie znaczy, że już cię nie kocham.
- Dobrze. Nie będę się zmieniał.- spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem
się.- Też cię kocham.
Jesteście obrzydliwi… Może to
jego zabiję w pierwszej kolejności? Albo tą anielicę.
- Teraz tylko trzeba wygonić tego starucha.- pocałował mnie
w usta.
- On chce mnie teraz zabić, albo najpierw ciebie lub
dziewczyny. Nie może się zdecydować. Xsewuś zabij mnie tu i teraz.- wyjąłem z
kieszeni nóż, ale mocniej złapałem się demona bo spojrzałem w dół.- Zabij mnie,
podetnij gardło, albo po prostu puść.- spojrzałem w jego zszokowane oczy.-
Jeśli ty tego nie zrobisz to zrobię to sam.- przyłożyłem ostrze do swojego
gardła.
Debil… Specjalnie to robisz?! Żeby
mi tylko plany spowolnić, tak?!
Bo przecież nie codziennie zdarza się taki pojemnik jak ja, ne~?
- Pojebało cię do reszty?- chłopak zabrał mi ostrze i rzucił
je na ziemię.
Spojrzałem na niego z wyrzutem, wiedziałem, że jest
przywiązany, ale tak musiało być. Nie pójdę do nieba bo jestem demonem, nie
pójdę do piekła bo jestem aniołem. Zostanę więc na ziemi, może będę pod troszkę
inna postacią i może będę troszkę ograniczony, ale będę koło Xsewusia, będę na
niego patrzeć, smucić się kiedy on będzie smutny i śmiać się kiedy on będzie
się cieszył. Zostanę też z przyjaciółmi. Zostanę z nimi do końca.
Rzygać mi się chcę od tych
emocji!
- Xsewuś…- spojrzałem na niego.
- Ja cię zabiję.- pocałował mnie.- Pamiętaj, że zawsze cię
kochałem i będę kochał.
I mnie puścił, od tak po prostu mnie puścił. Czułem jak
spadam w dół, ale nie krzyczałem, patrzyłem na Xsawiera który nadal unosił się
w powietrzu i patrzył jak lecę w dół. Spadałem bardzo szybko, ale miałem wrażenie,
że nie zajmuje to nie parę sekund, tylko co najmniej 5 minut.
Co za idioci! O nie! Nie
zamierzam czuć tego bólu!
I poczułem się wolny, całkowicie wolny, tak jak kiedyś. Uśmiechnąłem
się lekko i zamknąłem oczy szykując się na kończące moje życie spotkanie z
ziemią, ale nie poczułem go, zamiast tego ktoś mnie złapał. Otworzyłem szybko
oczy i spojrzałem na tę osobę, to była Asami! A obok niej leciała Tin!
- Asami~!- przytuliłem się do niej.- Moja kochana
siostrzyczka~! A teraz ląduj!- krzyknąłem i mocniej się jej złapałem.
- Sory Will, ale trzeba cię gdzieś schować, by ten Jun znów
się nie przyczepił do ciebie.- Rzuciła mnie do smoczycy, co to ja jestem?!
Piłka?!
Anielica poleciała wyżej w górę, prawdopodobnie wracając się
do Xsewusia i tego ducha, a ja i Tin polecieliśmy do zamku.
Dlaczego nie mogłem też walczyć~? Przecież byłem już wolny~!
Jednak gdy stanąłem na ziemi dowiedziałem się dlaczego. Byłem wykończony, nie
samym duchem, ale też tymi wszystkimi emocjami. Tym całym jebanym strachem. Podparłem
się ściany i osunąłem na ziemię.
- Will, nie mdlej.
- Nie mdleje.- uśmiechnąłem się.- Jestem strasznie
zmęczony.. Leć do nich i im pomóż, a ja może się zdrzemnę, albo coś.- oczy
zaczynały mi się kleić, ale dostałem soczystego liścia który skutecznie mnie
ożywił.- Ała~! Boli~!- potarłem policzek.
- Nie śpij!
- Myślisz, że sobie tam radzą?
[ktoś?]
Od Xsawiera cd Will'a
Wysokość... Czyżby mu chodziło o latanie? Ale przecież on tego nie cierpi! Dobra... Nie ważne. Widocznie chce się poświęcić. Teraz miałem inne rzeczy na głowie. O lataniu pomyśle potem.
- Zrób mi coś innego! Coś co ten idiota lubi! - Krzyknął starzec. Miałem ochotę rozerwać go na strzępy. Oczywiście nie mogłem tego zrobić, bo przeszkadzało mi przy tym ciało Will'a. Zabrałem talerz z przed jego nosa i wróciłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki jakieś przygotowane wcześniej mięso w sosie i wrzuciłem je na gaz.
- Co z tym jedzeniem! - Usłyszałem kolejny krzyk z jadalni.
- A chcesz jeść zimne!? - Odburknąłem równie głośno. Chyba zaraz zeświruje. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem dotknąć Will'a, pogłaskać go po policzku, pocałować i powiedzieć, jak bardzo go kocham, i że wcale nie musi się dla mnie zmieniać. Przez tego gburowatego ducha zemsty, nie mogłem zrobić nic prócz patrzenia, jak mój kochany Will każe mi skakać obok siebie, jak jakiś głupi służący. Skakałbym, ale obok ukochanego... a nie tego pacana. Po dziesięciu minutach wszystko było gotowe. Prawie, że rzuciłem talerzem w stół, pokazując jak bardzo nie podoba mi się zaistniała sytuacja. Wyszedłem z pokoju zanim starzec zdążył cokolwiek powiedzieć. Niech sobie je w spokoju myśląc, że nic mu nie grozi... Ja sobie wymyślę jakiś plan...
~~~~~~TROSZKĘ PÓŹNIEJ~~~~~~
- Will!! Znaczy... zaraz... jak ty się właściwie nazywasz? - Wszedłem do biblioteki. Starzec oglądał się w uwagą w lustrze. Spojrzałem na niego dziwnie, a on odwrócił wzrok w moją stronę.
- Jun. I nie patrz się tak na mnie, bo posądzę cię o molestowanie. - Westchnąłem i odwróciłem wzrok.
- Asami ma dla ciebie niespodziankę na dworze. Idź sprawdzić. - Zacząłem się odwracać.
- Co knujesz? - Zapytał. - Wolę, żebyś poszedł ze mną. - Uśmiechnąłem się.
- Nie ma sprawy. Wiesz... Stwierdziliśmy, że skoro teraz będziesz z nami mieszkał, to przydało by się jakieś miłe powitanie. Tak, więc przyszykowaliśmy coś. - Facet minął mnie z nieufnością wypisaną na twarzy. Wyszliśmy z biblioteki i pokierowaliśmy się do wyjścia. Wyprzedziłem go szybko i otworzyłem przed nim drzwi. Jun wyszedł, a ja tuż za nim.
- No i gdzie ta niespodzianka? - Zapytał. Zaczął się rozglądać, a ja w tym czasie złapałem go za talię, i trzymałem mocno.
- To jest niespodzianka - szapnąłem i zacząłem się unosić.
- Puszczaj! Zostaw mnie! - Zaczął krzyczeć i wierzgać.
- Przestań, bo jak naprawdę cię puszczę, to twoje nowe ciało rozłoży się na betonie. - Ostrzegłem. - Will? Jak tam u ciebie?
<Will?>
- Zrób mi coś innego! Coś co ten idiota lubi! - Krzyknął starzec. Miałem ochotę rozerwać go na strzępy. Oczywiście nie mogłem tego zrobić, bo przeszkadzało mi przy tym ciało Will'a. Zabrałem talerz z przed jego nosa i wróciłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki jakieś przygotowane wcześniej mięso w sosie i wrzuciłem je na gaz.
- Co z tym jedzeniem! - Usłyszałem kolejny krzyk z jadalni.
- A chcesz jeść zimne!? - Odburknąłem równie głośno. Chyba zaraz zeświruje. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem dotknąć Will'a, pogłaskać go po policzku, pocałować i powiedzieć, jak bardzo go kocham, i że wcale nie musi się dla mnie zmieniać. Przez tego gburowatego ducha zemsty, nie mogłem zrobić nic prócz patrzenia, jak mój kochany Will każe mi skakać obok siebie, jak jakiś głupi służący. Skakałbym, ale obok ukochanego... a nie tego pacana. Po dziesięciu minutach wszystko było gotowe. Prawie, że rzuciłem talerzem w stół, pokazując jak bardzo nie podoba mi się zaistniała sytuacja. Wyszedłem z pokoju zanim starzec zdążył cokolwiek powiedzieć. Niech sobie je w spokoju myśląc, że nic mu nie grozi... Ja sobie wymyślę jakiś plan...
~~~~~~TROSZKĘ PÓŹNIEJ~~~~~~
- Will!! Znaczy... zaraz... jak ty się właściwie nazywasz? - Wszedłem do biblioteki. Starzec oglądał się w uwagą w lustrze. Spojrzałem na niego dziwnie, a on odwrócił wzrok w moją stronę.
- Jun. I nie patrz się tak na mnie, bo posądzę cię o molestowanie. - Westchnąłem i odwróciłem wzrok.
- Asami ma dla ciebie niespodziankę na dworze. Idź sprawdzić. - Zacząłem się odwracać.
- Co knujesz? - Zapytał. - Wolę, żebyś poszedł ze mną. - Uśmiechnąłem się.
- Nie ma sprawy. Wiesz... Stwierdziliśmy, że skoro teraz będziesz z nami mieszkał, to przydało by się jakieś miłe powitanie. Tak, więc przyszykowaliśmy coś. - Facet minął mnie z nieufnością wypisaną na twarzy. Wyszliśmy z biblioteki i pokierowaliśmy się do wyjścia. Wyprzedziłem go szybko i otworzyłem przed nim drzwi. Jun wyszedł, a ja tuż za nim.
- No i gdzie ta niespodzianka? - Zapytał. Zaczął się rozglądać, a ja w tym czasie złapałem go za talię, i trzymałem mocno.
- To jest niespodzianka - szapnąłem i zacząłem się unosić.
- Puszczaj! Zostaw mnie! - Zaczął krzyczeć i wierzgać.
- Przestań, bo jak naprawdę cię puszczę, to twoje nowe ciało rozłoży się na betonie. - Ostrzegłem. - Will? Jak tam u ciebie?
<Will?>
Od Sivy c.d Zico
Spojrzałem chłodno na mężczyznę który wtargną do mej
sypialni i do tego wybudził mnie ze snu. Od razu wyczułem demoniczną
moc. Wygrzebałem się z łóżka i stanąłem przed nim bacznie obserwując. Powinienem go na miejscu zabić jak nakazują zasady
jednak Asami wspominała że to miejsce jest dla każdej rasy i istoty. Nie dzielą nami różnice pochodzenia ani zasad
moralnych.
-Jeśli chcesz tutaj zamieszkać rozmawiaj z Panem tego zamku.- powiedziałem szorstko i opadłem na łóżko.
-Ty nim nie jesteś?- zapytał jednak ja udawałem że tego nie usłyszałem.
~*Niech on już sobie pójdzie! Nie lubię demonów, jednak muszę znosić ich towarzystwo.*~ Tajemnicza osoba nadal stała w
tym samym miejscu co przed tem. Wstałem i rozciągnąłem się ignorując demona. Nagle poczułem słodki zapach dochodzący z
kuchni. Chciałem wyjść sprawdzić co tak ładnie pachnie jednak nie zostawię go w mojej sypialni. To zdyb ryzykowne.
-Chodzi!- powiedziałem krótko i zwięźle. Pewnie myślał że zaprowadzę go do Xsawiera jak dobrze pamiętam. Jednak
szybko wylądowaliśmy w kuchni. Na stole stała blacha mego ulubionego ciasta czekoladowego z poczwórną warstwą musu z
mlecznej czekolady, a w biszkopcie były kawałki białej czekolady. Na samym wierzchu górowały stopione pianki polane
sosem toffi.
Pewnie Asami mi je zrobiła. Chwyciłem łyżkę i juz chciałem się zabrać do jedzenia jednak przypomniało mi się że
ten demon ze mną jest. Jak zasady nakazują trzeba poczęstować gościa. Chwyciłem duży talerz i nóż. Pokroiłem cisto na
3/4 oczywiście ten większy kawał dla mnie. Nałożyłem jedzenie na talerz i podałem mu. Sam zacząłem delektować się deserem.
Aż w oczach miałem dwie małe iskierki.
<Zico?>
moc. Wygrzebałem się z łóżka i stanąłem przed nim bacznie obserwując. Powinienem go na miejscu zabić jak nakazują zasady
jednak Asami wspominała że to miejsce jest dla każdej rasy i istoty. Nie dzielą nami różnice pochodzenia ani zasad
moralnych.
-Jeśli chcesz tutaj zamieszkać rozmawiaj z Panem tego zamku.- powiedziałem szorstko i opadłem na łóżko.
-Ty nim nie jesteś?- zapytał jednak ja udawałem że tego nie usłyszałem.
~*Niech on już sobie pójdzie! Nie lubię demonów, jednak muszę znosić ich towarzystwo.*~ Tajemnicza osoba nadal stała w
tym samym miejscu co przed tem. Wstałem i rozciągnąłem się ignorując demona. Nagle poczułem słodki zapach dochodzący z
kuchni. Chciałem wyjść sprawdzić co tak ładnie pachnie jednak nie zostawię go w mojej sypialni. To zdyb ryzykowne.
-Chodzi!- powiedziałem krótko i zwięźle. Pewnie myślał że zaprowadzę go do Xsawiera jak dobrze pamiętam. Jednak
szybko wylądowaliśmy w kuchni. Na stole stała blacha mego ulubionego ciasta czekoladowego z poczwórną warstwą musu z
mlecznej czekolady, a w biszkopcie były kawałki białej czekolady. Na samym wierzchu górowały stopione pianki polane
sosem toffi.
Pewnie Asami mi je zrobiła. Chwyciłem łyżkę i juz chciałem się zabrać do jedzenia jednak przypomniało mi się że
ten demon ze mną jest. Jak zasady nakazują trzeba poczęstować gościa. Chwyciłem duży talerz i nóż. Pokroiłem cisto na
3/4 oczywiście ten większy kawał dla mnie. Nałożyłem jedzenie na talerz i podałem mu. Sam zacząłem delektować się deserem.
Aż w oczach miałem dwie małe iskierki.
<Zico?>
czwartek, 26 grudnia 2013
Od Williama c.d Xsawiera
To co na niebiesko to
gada ten dziadek~!
Ty debilu! Ty chuju! Wyłaź z mojego ciała! Xsawier! Ja cię
słyszę! No weź mu powiedz że go słyszę!
Oj weź już przestań, pogódź się
z utratą ciała i no cóż... Z utratą wszystkiego. Wykorzystam najpierw ich usługi, potem ich zabiję i
zostawię sobie twoje ciało już na zawsze. Podoba mi się tu, brzydki nie jesteś,
słaby też nie, no i masz ciekawą przeszłość.
Xsewuś nie jest głupi! Gdy będzie musiał, to mnie zabije,
zobaczysz, a wtedy ty nie będziesz miał swojego pojemnika. Wystarczy, że się
wkurzy, no wkurz go!
On już kipi ze złości, nie
widzisz jak mu żyłka na czole pulsuje?
Nazywam ją Stefan~! Ej! Nie zmieniaj tematu! Dlaczego to
niby mnie opętałeś, co~?
Bo jesteś pusty jak bęben, zero
emocji, jedyne co to umiesz je udawać.
To nie tak, że ich nie mam… Ja po prostu mam je poukładane~!
I odczuwam emocje! Na przykład z Xsewusiem, albo z Asami i Tin. Wyłaź ze mnie!
Xsewuś cię zabije, zobaczysz!
Aha… Już to widzę. A co do tych
emocji to może je przy nich odczuwasz, ale już nie długo ich nie będzie.
- William! Słyszysz mnie?!- Xsewuś krzyknął za mną, to znaczy
za nami…
Taaaaaaaak!!!! Słyszę!!!! Powiedz mu, że słyszę!!
- Słyszy, ale nic nie wskóra,
zrób mi lepiej śniadanie.
- Będzie dobrze! Wydostanę cię!
Co~?! Mnie nie! Jego! Tego starucha! Weź go stąd!
Oj zamknij się już.
Starzec poprowadził moje ciało do jadalni i usiadł sobie
wygodnie na krześle, nie odczuwałem głodu, więc dlaczego on chciał jeść? Boże…
On mi całe ciało rozreguluje, teraz ma być trening, a nie śniadanie!
Do jadalni weszły dziewczyny i o czymś rozmawiały, gdy tylko
Asami na mnie spojrzała, to chyba od razu coś wyczuła. Kto jak kto, ale ona zna
się na mnie najlepiej, oczywiście z wiadomych przyczyn. Zmrużyła oczy i
podeszła do mnie.
- Asami co ty robisz?- mruknęła Tin.
Anielica złapała mnie za fraki i podniosła do góry.
- Oddaj Williama!
- Jak mi się zachce. Teraz mam
ochotę na śniadanie.
- Asami nie rób mu krzywdy!- do jadalni wpadł Xsewuś z jakąś
miską w ręku.- On go zabije jak coś pójdzie nie po jego myśli.
Anielica odstawiła mnie powrotem na krzesło i spiorunowała
wzrokiem.
Debil z ciebie, jak oni nie dadzą rady to ja cię wykończę!
Nie dasz rady, a tak ogólnie to
masz fajną moc.
Wbrew własnej woli dotknąłem Xsawiera który podszedł by
położyć miskę przede mną i poraziłem go prądem.
Nie!!! Zostaw go!
Odzyskałem kontrolę.
- Xsawier! Nic ci nie jest?!- zerwałem się z krzesła i
wyciągnąłem ręce do skulonego demona.
Chłopak podniósł głowę i przyjrzał mi się dokładnie.
- William!- podniósł się i mnie przytulił.- O matko…
jesteś..
- Zostaw mnie!- wyrwałem
się i spojrzałem na miskę.- Co ty mi tu niby
przyniosłeś?! Chce coś porządnego, a nie jakiś ryż!
Ja zawsze jem rano ryż, no… Czasami kanapki~! Albo coś
innego, jak mi Xsewuś przyrządzi, ale zwykle ryż~!
To dlatego taki chudy jesteś. Nie
rozumiem niektórych twoich przyzwyczajeń i zachowań.
Nie przeglądaj mi pamięci! I to są moje przyzwyczajenia i zachowania! Jak się coś nie podoba to spieprzaj!
Xsawier mruknął coś wściekle i poszedł po coś innego do
jedzenia, dziewczyny usiadły przy stole tuż przede mną.
- Emocje, William, emocje.- szepnęła anielica, a Tin ją
objęła. Wyglądały razem tak słodko~!
Taaaak. Emocje są kluczem do kontroli, ale ja kurwa nie
umiem tak sam z siebie!
Bo debil jesteś, dlatego cię
wybrałem.
Oby Xsewuś wiedział o tych emocjach, on nie jest głupi,
pewnie się domyślił. Gdy poraziłem go prądem, wtedy zacząłem się o niego
martwić, czyli emocje, i przejąłem kontrolę~!
Do pomieszczenia znów wszedł demon, teraz miał jakiś duży
talerz. Nic nie mówił, a jego mina pokazywał tylko czystą chęć mordu.
Postawił talerz przede mną i ujrzałem rybę, martwą, śmierdzącą, ohydną rybę!
Nie!!! Nie żryj tego! Chyba się zarzygam!
- No i to jest coś lepszego! Pyszna
rybka! Will nie przesadzaj, to nie jest takie złe.
To chyba najgorsze co może być na świecie! Nawet nie próbuj wziąć
tego do moich ust!
Za późno… Wziął. Poczułem w ustach ten obrzydliwy morski
smak. Czułem te jej mięso i srebrną żelowatą skórkę. Nawet ość się trafiła!
Kłuła w język i doprowadzała do mdłości.
Od razu odzyskałem kontrolę nad ciałem, a więc Xsewuś zrobił
to specjalnie.
Wyplułem to co miałem w ustach i zrzuciłem talerz ze stołu.
- Kurwa…! Muszę umyć zęby!
- Will to ty, prawda?!- krzyknęła Tin.
- Tak, emocje, do tego trzeba emocji, a ja nie umiem. Xsewuś
wysokość, szybko..~!
Znowu zaczynałem tracić kontrolę.
Skoro do tego potrzeba emocji, to zdecydowanie najwięcej
czuję ich podczas seksu i gdy jestem wysoko nad ziemią.
[ktoś?]
środa, 25 grudnia 2013
Od Xsawiera cd Williama
- Will o co ci chodzi? Nie jestem na ciebie zły. Kocham... - Popatrzyłem na niego. Zasnął. No super... Ja tu się produkuję, a on zasypia!? Dobra. Nie jestem na niego zły. Niech śpi. Musiał być bardzo zmęczony. Przytuliłem go jeszcze bardziej do siebie. Czułem, że się ode mnie oddala. On chce się zmienić, ale ja tego nie chce. Kocham go takiego jakim jest. Wszystkie jego wady... jego słodki i zabawny głosik. Jego dziwne poczucie humoru. Wszystko to, jest moim Will'em, więc dlaczego ma się zmieniać? Pocałowałem go w czółko na dobranoc.
- Nie zmieniaj się. Proszę. - Wyszeptałem, chociaż wiedziałem, że i tak mnie nie usłyszy. Zamknąłem oczy i powoli zacząłem zasypiać. Śnił mi się ten dziwny dziadek, którego dzisiaj spotkałem. Mam nadzieję, że się od nas odczepi, bo nie mam ochoty się z nim użerać.
~~~~~~RANO~~~~~~
Kiedy otworzyłem oczy, Willa nie było. Zacząłem rozglądać się na boki. Wtedy otworzyły się drzwi do łazienki. Wyszedł z nich Will, ale był... jakiś inny...
- O wstałeś... możesz mi zrobić śniadanie. - Zaczął wycierać drzwi ręcznikiem. - Czuje się jakby nie jadł od 100 lat... A! W sumie to tak właśnie jest! - Zaśmiał się jakoś dziwnie.
- O czym ty mówisz? - Albo się jeszcze do końca nie obudziłem, alby właśnie nagrywają jakiś tandetny program ze mną w roli głównej.
- Jak to? To nie wiesz!? W końcu znalazłem właściwe ciało! Mój duch od ponad wieku nie mógł znaleźć dobrego naczynia. Aż w końcu mi się udało! Twój kochać ma bardzo dużo miejsca tu w środku. - Mrugnął do mnie i odwrócił się do szafy. Zrobiłem ponurą minę i w jednej sekundzie znalazłem się obok starca-Willa. Złapałem go za gardło i podniosłem do góry.
- Coś ty mu zrobił!? - Facet uśmiechnął się do mnie z góry.
- Udusisz mnie... - wyszczekał przez zaciśnięte gardło. - A wtedy udusisz i Will'a - Przekląłem pod nosem i puściłem go. Koleś z hukiem spadł na ziemie, niedaleko szafy.
- Musisz uważać. Jak zrobię mu krzywdę, to on umrze nie ja... Ja cały czas, będę wędrownym duchem. - Uśmiechnął się znowu. Nie był to taki uśmiech jakim darzył mnie Will. Mój Will...
- Co mu zrobiłeś!? - Krzyknąłem znowu. Byłem bardzo bliski wybuchnięcia.
- Nic. - Wzruszył lekceważąco ramionami. - po prostu przejąłem jego ciało, a jego duszę zepchnąłem na bok. Hahahahhaa.... Nawet nie zauważył jak to zrobiłem! Spał sobie smacznie o niczym nie wiedząc. - Zamilkł na chwilę. - Gdybyś wiedział jak się drze teraz w mojej głowie... nie do wytrzymania.
- Zabije cie. - Wyszeptałem przez zęby. Miałem wielką ochotę coś rozwalić.
- Jak ty z nim wytrzymujesz? Strasznie hałaśliwy koleś... Serio go kochasz? Bo wiesz... on w to wątpi. - Wątpi? Zaraz.... wątpi!? Jak to? Wątpi w moją miłość!? To... to nie możliwe!? To dlatego chciał się zmienić? bo myślał, że już go nie kocham? To wszystko moja wina... Moja, Kurwa wina!
- Will... - wściekłość minęła. Teraz chciałem tylko przytulić Willa, i powiedzieć mu jak bardzo go kocham. Chwyciłem starca-Willa.
- Ej! Co ty robisz!?
- Will... Jeśli mnie słyszysz... Kocham cię! Kocham cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Wydostanę cie stamtąd. Obiecuje. - Patrzyłem w jego oczy.
- Dobra dość tego. - Facet wyrwał się z moich objęć. - Nie będziesz mnie przytulał, ani pieprzył. Nie jestem twoim Will'em i jeśli dotkniesz mnie jeszcze raz. Zabije go.
<Will?>
- Nie zmieniaj się. Proszę. - Wyszeptałem, chociaż wiedziałem, że i tak mnie nie usłyszy. Zamknąłem oczy i powoli zacząłem zasypiać. Śnił mi się ten dziwny dziadek, którego dzisiaj spotkałem. Mam nadzieję, że się od nas odczepi, bo nie mam ochoty się z nim użerać.
~~~~~~RANO~~~~~~
Kiedy otworzyłem oczy, Willa nie było. Zacząłem rozglądać się na boki. Wtedy otworzyły się drzwi do łazienki. Wyszedł z nich Will, ale był... jakiś inny...
- O wstałeś... możesz mi zrobić śniadanie. - Zaczął wycierać drzwi ręcznikiem. - Czuje się jakby nie jadł od 100 lat... A! W sumie to tak właśnie jest! - Zaśmiał się jakoś dziwnie.
- O czym ty mówisz? - Albo się jeszcze do końca nie obudziłem, alby właśnie nagrywają jakiś tandetny program ze mną w roli głównej.
- Jak to? To nie wiesz!? W końcu znalazłem właściwe ciało! Mój duch od ponad wieku nie mógł znaleźć dobrego naczynia. Aż w końcu mi się udało! Twój kochać ma bardzo dużo miejsca tu w środku. - Mrugnął do mnie i odwrócił się do szafy. Zrobiłem ponurą minę i w jednej sekundzie znalazłem się obok starca-Willa. Złapałem go za gardło i podniosłem do góry.
- Coś ty mu zrobił!? - Facet uśmiechnął się do mnie z góry.
- Udusisz mnie... - wyszczekał przez zaciśnięte gardło. - A wtedy udusisz i Will'a - Przekląłem pod nosem i puściłem go. Koleś z hukiem spadł na ziemie, niedaleko szafy.
- Musisz uważać. Jak zrobię mu krzywdę, to on umrze nie ja... Ja cały czas, będę wędrownym duchem. - Uśmiechnął się znowu. Nie był to taki uśmiech jakim darzył mnie Will. Mój Will...
- Co mu zrobiłeś!? - Krzyknąłem znowu. Byłem bardzo bliski wybuchnięcia.
- Nic. - Wzruszył lekceważąco ramionami. - po prostu przejąłem jego ciało, a jego duszę zepchnąłem na bok. Hahahahhaa.... Nawet nie zauważył jak to zrobiłem! Spał sobie smacznie o niczym nie wiedząc. - Zamilkł na chwilę. - Gdybyś wiedział jak się drze teraz w mojej głowie... nie do wytrzymania.
- Zabije cie. - Wyszeptałem przez zęby. Miałem wielką ochotę coś rozwalić.
- Jak ty z nim wytrzymujesz? Strasznie hałaśliwy koleś... Serio go kochasz? Bo wiesz... on w to wątpi. - Wątpi? Zaraz.... wątpi!? Jak to? Wątpi w moją miłość!? To... to nie możliwe!? To dlatego chciał się zmienić? bo myślał, że już go nie kocham? To wszystko moja wina... Moja, Kurwa wina!
- Will... - wściekłość minęła. Teraz chciałem tylko przytulić Willa, i powiedzieć mu jak bardzo go kocham. Chwyciłem starca-Willa.
- Ej! Co ty robisz!?
- Will... Jeśli mnie słyszysz... Kocham cię! Kocham cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Wydostanę cie stamtąd. Obiecuje. - Patrzyłem w jego oczy.
- Dobra dość tego. - Facet wyrwał się z moich objęć. - Nie będziesz mnie przytulał, ani pieprzył. Nie jestem twoim Will'em i jeśli dotkniesz mnie jeszcze raz. Zabije go.
<Will?>
Po raz kolejny przedłużam!
Z tego co słyszałam, to macie mało czasu na napisanie naszych One Shotów! Tak nie może być! Z tego powodu, po raz kolejny przedłużam czas. Teraz możecie pisać, aż do końca tego roku! Mam nadzieję, że każdy z was napisze coś do tego czasu! Liczę na was!Potem może uda się, żebyśmy napisali, też One Shoty o imprezie sylwestrowej? Zobaczymy~!
~Xsawier
~Xsawier
Subskrybuj:
Posty (Atom)